Komentarz do Modlitwy Pańskiej #3: Święć się, przyjdź, bądź…

Jak zostało już powiedziane w ostatnim tekście poświęconym Modlitwie Pańskiej, nieprzypadkowo rozpoczynamy ją od słów Ojcze nasz. To te dwa słowa zapewniają nam właściwą perspektywę na to, kim jest Adresat naszej modlitwy oraz kim jesteśmy my – jej nadawcy.

Przypadkiem nie są też z pewnością następne ustępy podyktowanej przez Jezusa modlitwy; jeśli jej pierwszy zwrot wzbijał nas jakby do samego nieba na spotkanie z miłującym Ojcem, to jej pierwsze trzy teocentryczne prośby pozwalają nam uwielbić Boga i następnie powoli zstępować ku ziemi ze zmienioną perspektywą, pozwalającą nam na objęcie rzeczywistości naszego życia, grzechów i świata zła z Jego perspektywy.

Święć się…

Pierwszą z nich jest święć się imię Twoje. Słowa te są jednak zarówno prośbą, jak i aktem uwielbienia. Mówiąc święć się imię Twoje, wielbimy Boga w swoich sercach, dziękując mu za to, kim się dla nas stał. Wyrażamy pragnienie, by Bóg objawiony w Chrystusie był przez nas poznany, pokochany i uwielbiony. Słowa te są po prostu prośbą o to, byśmy mogli prawdziwie poznać Ojca w Jego chwale i świętości – by nasza postawa wobec Boga odzwierciedlała to, kim Bóg naprawdę w swojej wspaniałości jest. Modląc się w ten sposób, pragniemy by wypełniło się w naszym życiu słowo Apostoła Pawła:

My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem.
2 Kor 3:18

Zwróćmy uwagę jednak, iż skoro Modlitwa Pańska ma charakter wspólnotowy – mówi przecież o naszym Ojcu – to w słowach święć się imię Twoje, prosimy aby inne Boże dzieci oraz ci, którzy wciąż nie zostali przez Boga usynowieni, także mogli poznać dobroć Ojca w Jego Domu i w blasku Jego imienia. Intencja tego ustępu zmierza do poznania i uwielbienia Boga przez nas, ale i przez innych, którzy w tym momencie nie mówią jeszcze do Boga „Ojcze”.

Można powiedzieć, że klucz do pełnego zrozumienia słów święć się imię Twoje leży w wybrzmiałych chwilę wcześniej słowach Ojcze nasz. Modlitwa Pańska ma logiczną i przepełnioną znaczeniem strukturę, w której każde kolejne jej fragmenty odzwierciedlają bieg natchnionej myśli Chrystusa tak, że poprzednie słowa pozwalają nam zrozumieć w pełni to, co mówią następne. Dokładnie tak jest tutaj – świadomie wypowiedziane słowa Ojcze nasz same w sobie pobudzają do uwielbienia. Duch, który woła Abba, ojcze! to też Duch, w którym Ojciec jest czczony (J 4:23). Innymi słowy, zrozumienie tego, Kim stał się dla nas Bóg, nieuchronnie wiedzie nas do oddania Mu chwały. To ścieżka, na której Jezus chciał nas umieścić i po której prowadzi nas Duch Święty.

Przyjdź Królestwo Twoje…

Następnymi słowami, które wypowiadamy w Modlitwie Pańskiej, są Przyjdź Królestwo Twoje. Co to znaczy?

Znowu, zwróćmy uwagę na kolejność – modlimy się o przyjście Bożego Królestwa po prośbie o uświęcenie Bożego Imienia. Dlaczego? Ponieważ poznanie i uwielbienie Bożego imienia zawsze budzi pragnienie nadejścia Bożego panowania. Mało tego – poznanie i uwielbienie Boga same w sobie sprowadzają Królestwo Boże; Królestwem Bożym, które zapuściło korzenie w duszy. Poznanie Króla jest fundamentem, na którym powstaje Boże Królestwo.

Czym jest jednak Królestwo? Wydaje się, że można tu dać trzy odpowiedzi. Po pierwsze, to panowanie łaski wewnątrz nas; łaski oczyszczającej nas z przywiązania do grzechu i różnych nieuporządkowań. Łaska przywraca nam harmonię i jest odbiciem nowej rzeczywistości, którą Bóg zaczął tworzyć w tym świecie od zmartwychwstania Chrystusa. Modląc się w ten sposób, prosimy, by Bóg zaczął działać w naszym wnętrzu, budując w nim swoje nowe porządki.

Jako chrześcijanie jesteśmy bowiem monarchistami ducha. Tam gdzie cały świat od tysięcy lat uwija się wokół zaprowadzenia pełnego panowania własnej, ludzkiej woli, tam chrześcijanie naginają ją do modlitwy: Przyjdź Królestwo Twoje. Wołamy tymi słowy, bo wiemy że Jego panowanie nad nami jest lepsze niż nasze nad samymi sobą. Jego Królestwo jest lepsze niż nasza republika, a Jego królowanie nieskończenie łagodniejsze, mądrzejsze i troskliwsze niż władza tyrańskiej „demokracji” naszych żądz, namiętności i przywiązań.

Po drugie, Królestwo Boże to Jego Kościół; miejsce, gdzie głoszone jest Słowo Boże, gdzie udzielany jest Chrzest, sprawowana Eucharystia i gdzie egzekwowane są moralne standardy. To Kościół jest zbawioną ludzkością i kontynuacją nowego stworzenia, pierwszym zarodkiem Jego stworzeń (Jk 1:18). Modląc się o przyjście Bożego Królestwa, prosimy, by Słowo Boże w Kościele potężnie rosło, umacniało się i rozpowszechniało (Dz 19:20). Modlimy się, by Kościół coraz bardziej przypominał to, czym naprawdę jest – czyli właśnie Boże Królestwo. Gdy mówimy słowa Przyjdź królestwo Twoje, prosimy o przebudzenie, przemianę, wzrost i mądrość w Kościele, aby napełniał się on coraz bardziej zbawionymi duszami i jednocześnie Bożą dobrocią, mądrością i chwałą.

Po trzecie, Królestwo nadejdzie w pełni, gdy Chrystus powtórnie powróci. Modląc się zatem Przyjdź Królestwo Twoje, mówimy także Przyjdź Panie Jezu! Wyrażamy pragnienie, by być z Nim w wieczności nawet bardziej niż pozostawać tutaj w historii.

Bądź wola twoja, jako w niebie, tak i na ziemi…

Podążając ścieżką wytyczoną przez Modlitwę Pańską, widzimy coraz wyraźniej, jak nasza modlitwa zstępuje z nieba na ziemię. Mówiąc Bądź wola Twoja, prosimy Boga, aby Jego plan wypełnił się w naszym życiu. Modlimy się tak samo jak Najwyższy Kapłan – Jezus Chrystus – wołający ze wszystkich sił do Ojca: Nie moja, ale twoja wola niech się stanie (Łk 22:42). By wola Boża została zrealizowana, potrzebne jest nie tylko bezpośrednie działanie Pana, ale także nasze wysiłki (możliwe dzięki Bożej łasce). Dlatego właśnie przyjście Bożego Królestwa i wypełnienie się Jego woli tworzą w Modlitwie Pańskiej dwie odrębne prośby – w pierwszej prosimy, by Duch Święty działał w nas, zaś w drugiej –  by czynił to przez nas. Zstępujący szlak Ojcze nasz biegnie od nieba przez serce aż do naszych czynów na ziemi. Tutaj prosimy Boga – tego który daje chcenie i wykonanie (Flp 2:13) – by przemienił naszą wolę i uzdolnił ją do posłuszeństwa.

Wokół frazy jako w niebie, tak i na ziemi narosło wiele nieporozumień. Czasami można spotkać się z interpretacjami, jakoby sensem tego zwrotu była prośba, by ziemia zamieniła się w niebo. A zatem, niektórzy z tego fragmentu wyciągają wniosek, jakoby Bożym zamysłem było zagwarantować nam już tu i już teraz pełną wolność od chorób, trudności, przeszkód, pokus i źródeł cierpienia.

Takie rozumienie jest jednak niekonsekwentne – dziwnym trafem nikt z tak uważających osób nie uważa, że powinniśmy się także modlić o zniknięcie śmierci. A przecież w niebie jej nie ma! Nie może chodzić o to, że skoro święci w niebie mają cacy, to my prosimy o to samo tutaj. Bądź wola twoja jest modlitwą o wypełnienie woli Bożej przez ludzi – najpierw przeze mnie i potem przez innych. Zjednoczenie nieba i ziemi, o którym mówi ta modlitwa, nie jest jednością chwały, ale miłości i posłuszeństwa. Już tu na ziemi możemy stać się jak aniołowie w niebie – ale nie w doskonałości naszych ciał, lecz jak oni będąc potężni siłą, wykonujący słowo Jego (Ps 103:20). To nasze serce jest materiałem, na którym w tej modlitwie przede wszystkim pracujemy i o którego owoce prosimy.

Bóg chce dać się poznać, pragnie zesłać swoje Królestwo, a Jego wola dla naszego życia potrzebuje się spełnić. Nie wydarzy się to jednak, jeśli nie będziemy wołać: Święć się imię twoje, przyjdź królestwo twoje, bądź wola twoja, jako w niebie tak i na ziemi.

  • 35 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Filip Łapiński - finiszujący student psychologii i socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Członek zboru stołecznego Kościoła Zielonoświątkowego w Warszawie. Blisko 12-letnia podróż na drogach wiary w Chrystusa jest największą przygodą jego życia. Uwielbia czytać i próbuje pisać. Pracuje jako sekretarz redakcji naukowego czasopisma.