A Słowo ciałem się stało… Tylko po co? O 3 powodach Bożego Wcielenia (cz. 2/2)
Aby przeczytać pierwszą część, kliknij tutaj.
…aby przez swoją śmierć okazać się Zwycięzcą nad śmiercią
A oto i 2. powód Wcielenia – Bóg stał się człowiekiem, aby przez swoją śmierć okazać się Zwycięzcą nad śmiercią. Wróćmy do Listu do Hebrajczyków:
Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli. (Hbr 2:14-15 BW1)
Jako dzieci Boże wciąż jesteśmy ludźmi, a z uwagi upadek i grzech nasze ciała wciąż pozostają śmiertelne. Nasze doczesne życie ma swoje granice i w pewnym momencie musi się skończyć, dla jednych później, dla drugich szybciej. Świadomość tego faktu może być wręcz natarczywa i wręcz zniewalająca, tak że niektórzy z nas znaleźli się niegdyś pośród tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli. Ale wraz z Chrystusem przyszło do nas wyzwolenie!
Dobry Pan zapragnął zaradzić problemowi śmierci, dlatego że sam obdarzył człowieka nie tylko duszą, ale i ciałem, które także potrzebowało odkupienia. Bóg znalazł rozwiązanie dręczącego nas problemu, w Chrystusie stając się do nas podobnym i przyjmując nasze śmiertelne ciało. Będąc prawdziwym człowiekiem, Jezus stanął oko w oko ze służącą diabłu śmiercią. Na krzyżu stoczył z nią pojedynek, walcząc w naszym imieniu. I… Umarł. Bóg umarł. Moglibyśmy więc przypuszczać, że zwyczajnie przegrał, a wszystko zostało w tamtej chwili zaprzepaszczone. Nic bardziej mylnego! Nasz Bóg jest Bogiem paradoksów. Chrystus śmiercią zdeptał śmierć. Ukrzyżowany pokonał śmierć jej własną bronią. Aby to zilustrować, możemy posłużyć się analogią ze świata natury. Niektóre gatunki węży, takie jak pyton czy anakonda, są w stanie połknąć stworzenia naprawdę sporych gabarytów – niektóre z nich są na tyle zachłanne, że zjadają w całości nawet ofiary większe od siebie, choćby jelenie, krowy czy ludzi! Jeśli jednak wąż przeliczy się co do swoich możliwości, a potem obezwładni i połknie zbyt dużego osobnika, sam może zginąć w tym procesie na skutek ran zadanych od wewnątrz. Podobnie też śmierć przeliczyła się i dała się przechytrzyć nieśmiertelnemu Bogu, przyodzianemu w śmiertelne ciało. Kiedy w piątek połknęła Chrystusa Ukrzyżowanego, już w niedzielę została rozerwana od środka przez Chrystusa Zmartwychwstałego.
Wspomnieliśmy o piątku i niedzieli, ale co wydarzyło się w sobotę, między śmiercią a zmartwychwstaniem? Na to pytanie odpowiada jedna z pieśni zespołu TGD pod tytułem W to wierzę, znana też jako Credo. Tuż po wersach dotyczących śmierci Jezusa pojawiają się w niej słowa: Ty zszedłeś do ciemności i w chwale wzniosłeś się… Owo zejście do ciemności to echo słów z Apostolskiego wyznania wiary, w którym mowa jest o tym, iż Chrystus zstąpił do piekieł, choć może lepiej byłoby powiedzieć zstąpił do podziemi2. Jakkolwiek niecodziennie może się to nam wydawać, w Nowym Testamencie znajdziemy liczne aluzje do tego, że po śmierci Chrystus zstąpił w duchu do krainy umarłych, aby zwiastować ewangelię świętym Starego Przymierza i ogłosić swój triumf nad nieposłusznymi duchami. Wzmianki te obecne są chociażby w Dziejach Apostolskich, w Liście do Rzymian i w 1. Liście Piotra (Dz 2:27, 31; Rz 10:6-8; 1 P 3:18-20, 4:6). W czasach Starego Testamentu ludzie z wiarą oczekujący nadejścia Mesjasza nie trafiali po śmierci przed Boże oblicze w niebie, ale znajdowali się w duchowym stanie czy miejscu, który Jezus opisuje w opowieści o bogaczu i Łazarzu, znanej nam z 16. rozdziału Ewangelii Łukasza (Łk 16:19-31). Ten stan czy miejsce były różnie nazywane, raz Szeolem, innym razem Otchłanią, a czasem Hadesem. Bóg w swoim współczującym uniżeniu zdecydował się przejść całą drogę, którą pokonuje człowiek nie tylko w ciągu życia, ale i po śmierci. Dlatego Pan, będąc Życiem, przyjął ludzkie ciało i zszedł do krainy umarłych, aby jako Pogromca śmierci i szatana – mówiąc obrazowo – wyważyć drzwi Otchłani od środka, tym samym otwierając drzwi nieba wszystkim tym, którzy wcześniej zasnęli, wierząc w Jego przyjście. W starożytności powstawały nawet piękne homilie o spotkaniu Jezusa z Adamem i Ewą, którzy zostają przez Niego wyprowadzeni z Hadesu. Jakkolwiek ich treść stanowi jedynie pewne przewidywanie czy oparte o Pismo domysły, podstawowa intuicja jest niepodważalna – Bóg wcielony zstąpił dla nas na samo dno, aby wraz z sobą podźwignąć umarłego człowieka ku niebu.
Jeśli przez wiarę zostaliśmy uczynieni jedno z Chrystusem, to On ma udział w naszym życiu, a my mamy udział w Jego życiu, dlatego śmierć już dłużej nad nami nie panuje. W taki sposób Apostoł Paweł zestawia Jezusa z Adamem w 1. Liście do Koryntian:
Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni. A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli. Skoro bowiem przyszła przez człowieka śmierć, przez człowieka też przyszło zmartwychwstanie. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni. (1 Kor 15:19-22)
Przez zjednoczenie z pierwszym Adamem dziedziczymy Jego grzeszność, winę i śmierć. Z kolei przez zjednoczenie z drugim Adamem dziedziczymy Jego uświęcenie, usprawiedliwienie i życie. Dzięki wierze, która łączy nas z naszym wcielonym Zbawicielem, Zwycięzcą śmierci, możemy zawołać za Pawłem: Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? (1 Kor 15:55). W świetle wiary możemy być pewni, że to, co wydarzyło się z naszym Panem, który jest naszym Życiem, wydarzy się również z nami – jeśli On zmartwychwstał, także i my zmartwychwstaniemy. Dla dzieci Bożych śmierć nie musi już być powodem do strachu, gdyż sam Bóg zszedł ku nam jako człowiek, przeszedł przez śmierć i powstał z martwych, a teraz dzieli się z każdym z nas własnym zmartwychwstaniem, przynosząc nam wyzwolenie, o którym pisał autor Listu do Hebrajczyków.
…aby przez zjednoczenie z nami ukazać Bożą miłość do nas
W ten sposób dochodzimy do 3. powodu – Bóg stał się człowiekiem, aby przez zjednoczenie z nami ukazać Bożą miłość do nas. W naszym ustępie z Listu do Hebrajczyków czytamy:
Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą. (Hbr 2:17-18)
Jezus musiał we wszystkim upodobnić się do braci, a więc właśnie do nas, do innych dzieci Bożych, zrodzonych z tego samego Ojca. Zrobił to – jak podaje tekst – aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. Jako prawdziwy człowiek może wstawiać się za nami przed obliczem Ojca, a jako prawdziwy Bóg i ukochany Syn Boży ma niezawodną gwarancję, że zostanie przez Ojca wysłuchany. Zachowując jedność z nami jako ludźmi i jedność z Ojcem jako Bogiem, Jezus jest idealnym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (1 Tm 2:5). Dalej czytamy, że skoro Chrystus przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą. Nie tylko przeszedł przez życie jako człowiek, ale przeszedł przez życie ludzkie w szczególny sposób naznaczone bólem i znojem, dlatego ten sam pisarz może oświadczyć później: Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu (Hbr 4:15).
Wcielenie nie było opcjonalnym planem B, który Bóg miał w zanadrzu na wypadek grzechu człowieka, aby w razie czego móc zapewnić mu odkupienie. Wcielenie od zawsze było Bożym planem A, aby w osobie Jezusa Chrystusa połączyć ze sobą wszystko, co istnieje, a zwłaszcza człowieka, stworzenie najbliższe Jego sercu. Zepsucie i grzeszność naszego świata jedynie dodatkowo uwydatniły Bożą łaskę i Bożą miłość względem nas! Bóg mógł stać się człowiekiem jeszcze w Edenie, przychodząc do bezgrzesznego świata, który odpowiednio ku temu przygotował. Postąpił jednak inaczej. Bóg zgodził się odłożyć na bok swój majestat i chwałę, aby uniżyć się do nas, zstąpić ku nam jako człowiek i zamieszkać na ziemi skażonej przez grzech, zrujnowanej naszymi błędami i skalanej naszymi występkami. Zjednoczył się z nami pomimo całego naszego zagubienia, zaślepienia i brudu. Bóg nie bał się Tobą ubrudzić! Zjednoczył się z Tobą, aby Cię odnaleźć, otworzyć Ci oczy i oczyścić Cię, dzieląc się z Tobą wszystkim, co posiada.
Przy dwóch pierwszych powodach Wcielenia posługiwałem się własnymi ilustracjami, które w tym celu przygotowałem, przywołałem więc obraz żelaza w rozgrzanym piecu oraz żarłocznego węża, zjadającego zbyt duże stworzenia. Z kolei ilustrację do trzeciego powodu każdy z Czytelników ma już przy sobie. Są nią ręce. Spójrzmy na swoje dłonie. Jakkolwiek trudno w to uwierzyć, Bóg ma teraz takie same dłonie jak te, które oglądacie. Odkąd Jezus przyjął ludzkie ciało, nie zamierza już go porzucić, dlatego że nigdy nie zamierza już porzucić Ciebie, człowieka. W takim właśnie ciele wstąpił do nieba, gdzie wstawia się za nami przed Ojcem. W tym samym ciele Bóg znowu zstąpi na ziemię, a Królestwu Jego nie będzie końca3. A jak daleko Bóg posunął się w zjednoczeniu z nami?
Uszy, które od wieczności cieszył anielski śpiew Święty, święty, święty!, usłyszały wyzwiska tłumu krzyczącego Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj Go! Ręce, które u zarania dziejów rozciągnęły niebiosa, zostały przybite do drzewa pospolitymi gwoździami. Oczy, które widziały przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, patrzyły zmęczone na płaczącą Matkę z wysokości krzyża. Usta, z których wydobyły się stwarzające wszechświat słowa, krwawiły spuchnięte, w milczeniu znosząc pohańbienie. W końcu serce, które ukochało ludzi przed założeniem świata, przestało bić za sprawą człowieka, który nie ukochał Boga.
Wiedz, że Bóg zna Twój ból. Doświadczył go na własnej skórze. Przeszedł przez próby ponad ludzkie siły, aby stać się dla Ciebie Boską pomocą w tym, co przekracza ludzkie możliwości.
Diament Wcielenia, czyli podsumowanie
Drodzy Czytelnicy, wyciągnijmy wnioski z naszego przyglądania się temu wyjątkowemu diamentowi naszej wiary, jakim jest Wcielenie. Czego mogliśmy się do tej pory nauczyć, spoglądając na to wydarzenie z różnych punktów widzenia?
1. Odkryliśmy, że Bóg stał się człowiekiem, aby przez stanie się takimi jak my uczynić nas takim jak On (Hbr 2:10-13). Chrystus wziął na siebie to, co Twoje, aby obdarować Cię tym, co należy do Niego, zapraszając Cię do uczestnictwa w Jego niezwykłej chwale, którą od wieków miał u Ojca. Niech doniosłość tej tajemnicy zachęca Cię do świętego życia, którego celem jest pełne upodobnienie się do Twojego Zbawcy!
2. Ujrzeliśmy, że Bóg stał się człowiekiem, aby przez swoją śmierć okazać się Zwycięzcą nad śmiercią (Hbr 2:14-15). Jezus umarł jak każdy człowiek, a zstępując do krainy umarłych jako żywy Bóg rozsadził jej bramy od środka, otwierając nam niebo. Będąc jedno z Nim w Jego zmartwychwstaniu, możesz być pewny swojego zmartwychwstania. Zobacz więc, jak wielką pociechę masz w Nim nie tylko w życiu, ale i w chwili śmierci!
3. Przekonaliśmy się, że Bóg stał się człowiekiem, aby przez zjednoczenie z nami ukazać Bożą miłość do nas (Hbr 2:17-18). Bóg nie tylko stał się człowiekiem, takim jak Ty, ale na zawsze Nim pozostanie. Wyszedł Ci naprzeciw, całkowicie utożsamił się z Tobą i okazał się nie być Bogiem, który jedynie przygląda się Twojemu cierpieniu, ale w swojej łasce zgodził się w nim współuczestniczyć. Mając tak doskonałego, a zarazem tak ludzkiego i współczującego Zbawiciela, masz w Nim wystarczająco dużo siły, aby sprostować wszelkim doświadczeniom, które On przygotował na Twojej drodze.
Autorem grafiki w tle jest chrześcijański artysta Full of Eyes – zachęcam do odwiedzenia jego strony internetowej, na którą trafisz, klikając tutaj.
- Biblia Warszawska; Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Warszawa 2001; wszystkie ustępy biblijne przytaczane są właśnie w tym tłumaczeniu.
- Symbole wiary. Wyznanie apostolskie, w: Księgi Wyznaniowe Kościoła Luterańskiego, Bielsko-Biała 2011, s. 529.
- Symbole wiary. Wyznanie nicejsko-konstantynopolitańskie, w: Księgi Wyznaniowe…, s. 529.