Zanim wrzucisz grafikę o tym, że “Alleluja, zmartwychwstał”, pomyśl o tym, co to właściwie znaczy
Konsumujemy bardzo dużo treści. Ja to wiem. Ty to wiesz. Bóg też to wie, przecież jest wszechwiedzący. A żeby było jeszcze zabawniej Święta w Polsce mają w pewnym sensie rys konsumpcyjny. Jemy określone potrawy, robimy dedykowane naszym planom zakupy, szykujemy konkretne dekoracje. Mamy swoje małe i duże tradycje – które sama kultywuję i lubię. Jednak nawet najsmaczniejsze dania w najpiękniejszej atmosferze, pod szyldem wersetów biblijnych zawieszonych dumnie na ścianach naszych domów, nie są i nie powinny być celami samymi w sobie.
Trudno nam również o Święta bez Internetu. W erze cyfrowej, przy rwącym nurcie wszechobecnych informacji, bardzo łatwo złapać siebie samego na bezwiednym przeglądaniu mediów społecznościowych. I tu nawet nie chodzi o to, że jesteśmy przed wyborami prezydenckimi, że w tle trwają burzliwe dyskusje, ale o sam fakt uwzględnienia Internetu w naszym przeżywaniu Świąt. Komunikujemy przez media społecznościowe to, co jest dla nas ważne. Podajemy dalej to, co uznajemy za interesujące, ładne, być może pokrzepiające lub mówiące coś “o nas”, ku aprobacie bądź dezaprobacie innych – nie każdy przecież musi się z nami zgadzać, ale ważne jak wypadamy na tle tych “nie-każdych”. Często jako wierzący narzekamy na to, że inni mają złe priorytety. Że Święta stały się festiwalem poliestrowych kurczaków, kolorowych zajęcy i złotych króliczków czekolady deserowej niemieckiej firmy z dzwoneczkiem u szyi. Że ta konsumpcyjna kultura tak pochłania człowieka, że zapomina o najważniejszym. Ale co to właściwie znaczy o tym pamiętać?
Podanie dalej wersetu w Niedzielę Wielkanocną dla wielu z nas bywa niepisanym obowiązkiem. Jednak czy faktycznie robimy to w efekcie namysłu, zadumy i przesortowania własnych myśli, z wdzięcznością i radością? Osobiście, często zdarza mi się tworzyć treści okolicznościowe, w tym świąteczne, na kilka fanpejdży i chociaż stoi za tym piękna i cnotliwa idea szerzenia Bożych prawd, czasem na godzinę przed publikacją przeradza się to po prostu w rzemiosło i automatyczny obowiązek. Zbyt często, po wykonaniu zadania i odhaczeniu go z listy w trybie ekspresowym, moim wytłumaczeniem jest brak odpowiednich warunków na zajęcie się własnymi myślami i podporządkowanie ich Bogu, podpięty pod to stos zmartwień i codziennych spraw. Kiedy, jak nie teraz, mam nadrobić nagromadzone braki w “nadążaniu za życiem”? Gdyby jeszcze tak łatwo przychodził mi bieg za Tym, który powiedział o sobie “Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14:6).
Łatwo jest wkleić i podać dalej ładną grafikę o Wielkiej Nocy, nie zatrzymując się nad jej treścią. Przetoczyć się przez Święta, a potem westchnąć, że te Wielkanocne Święta to krótkie. Że nie wiadomo kiedy zleciały. Że Święta, Święta i po Świętach, Chrystus zmartwychwstał, zaraz trzeba wrócić do pracy, żyjemy dalej, obowiązki się same nie zrobią. Pędzący, głośny świat wrogo spogląda na tych, którzy znajdują czas na refleksję i ciszę.
Oczywiście, nie twierdzę, że media społecznościowe to zło wcielone – dają nam przecież ogrom możliwości. Nie twierdzę również, że robienie czegoś z poczucia obowiązku, z widzenia sensu w ustalonej rutynie jest złe, o ile ten obowiązek i rutynę wypełniamy przekonaniem. Problem w tym, że nasze najgłębsze i najsilniejsze przekonania rodzą się zazwyczaj w drodze rozmyślania nad ich treścią. Jak więc mamy ogłaszać to, co do czego jesteśmy przekonani, kiedy nie mamy czasu tego rozważać i kontemplować? Dla wielu z nas koncentracja na jednej kwestii na raz stała się towarem luksusowym, który jest niemal nie do osiągnięcia. Ale ze względu na to, co zrobił dla nas Chrystus na krzyżu naprawdę warto chociaż spróbować.
Porzućmy więc zbędne wymówki i ogłaszając Zmartwychwstanie, zróbmy wszystko, co w naszej mocy, żeby znaleźć czas na skupienie na Tym, który choć jest ponad czasem, zszedł na Ziemię, aby funkcjonując tak jak my wedle rytmu dobowego, dokonać niemożliwego i zwyciężyć śmierć – przed którą tak bardzo chcemy zdążyć zrobić to wszystko, co zaprząta nam głowę.
On rozprawił się raz na zawsze z grzechem, naszą niesłownością i ohydą i każdym naszym niedociągnięciem. Wziął na siebie nasze winy, doświadczył cierpienia, odrzucenia i bólu, abyśmy mogli żyć wiecznie, otrzymując pełnię miłości, pełnię satysfakcji i pełnię Jego dobroci. Jakże więc smutne byłoby goniąc za tym wszystkim, co nas otacza, nie dostrzec ogromu łaski i wspaniałości Jego ofiary. Niech wszystko, co robimy i mówimy świadczy o Jego cudowności i wielkości. Nasze skupione na Bogu i oddane Mu serca, pełne wdzięczności będą zdecydowanie bardziej produktywne niż wszystkie inne rzeczy z list, które mamy do odhaczenia. Życzę nam wszystkim abyśmy potrafili utrzymać nasze myśli przy Nim, będąc Mu wdzięczni, dostrzegać to wszystko, co mu zawdzięczamy. Żebyśmy mogli z pełnią przekonania i skupienia, radośnie zawołać, że jesteśmy Jego, dostrzegając wielowymiarowość tego wspaniałego faktu, tak jak zostało to opisane w jednej z modlitw ze zbioru zredagowanego przez Arthura Bennetta:
“Jak wielkie są moje przywileje w Chrystusie Jezusie!
Bez niego stałbym daleko, byłbym obcy, wyrzutkiem;
w Nim zbliżam się i dotykam Jego królewskiego berła.
Bez niego nie śmiałbym podnieść oczu, z których wyziera wina;
w Nim patrzę na mojego Ojca, Boga i Przyjaciela,
Bez niego ukrywałbym usta drżące ze wstydu:
W Nim otwieram usta, wypowiadając słowa prośby i dziękczynienia.
Bez niego wszystko jest gniewem i ogniem, który pochłania;
w Nim wszystko jest miłością i odpocznieniem mojej duszy.
Bez Niego pode mną rozwiera się piekło i zieje wieczna udręka;
w Nim jego bramy są dla mnie zawarte przez Jego drogocenną krew.
Bez Niego rozpościera się przede mną straszliwa ciemność;
w nim moim bezkresnym horyzontem jest wieczność chwały.
Bez Niego wszystko we mnie jest przerażeniem i niepokojem,
w Nim każde oskarżenie zamienia się w radość i pokój.
Bez Niego wszystko, co na zewnątrz woła o moje potępienie;
w Nim wszystko daje mi pocieszenie
i wszystkim mogę się radować, składając dzięki Tobie”1
W imieniu Redakcji portalu Należeć do Jezusa, życzę Wam Świąt skupionych na Chrystusie.
I radości z ogromu łaski, na którą tak bardzo żaden człowiek nie jest w stanie zasłużyć.