Królestwo Niebios jest jak brzydkie kaczątko

W trzynastym rozdziale Ewangelii Mateusza publiczne nauczanie Jezusa na temat Królestwa Niebios kończy się takimi słowami:

Przedłożył im też inną przypowieść, mówiąc: Królestwo Niebios podobne jest do ziarnka gorczycy, które wziął człowiek i zasiał na swojej roli. Wprawdzie jest ono mniejsze niż wszystkie nasiona, ale kiedy wyrośnie, jest większe od warzyw i staje się drzewem, tak że zlatują się ptaki niebieskie i budują gniazda w jego gałęziach. Opowiedział im inną przypowieść: Królestwo Niebios podobne jest do zakwasu, który wzięła kobieta i zmieszała z trzema satonami mąki, aż wszystko się zakwasiło. To wszystko Jezus mówił do ludu w przypowieściach, a bez przypowieści nic do nich nie mówił. W ten sposób spełniło się to, co zostało powiedziane przez proroka, gdy mówił: Otworzę w przypowieściach moje usta, wypowiem rzeczy zakryte od założenia świata. (Mt 13:31-351)

Jezus używa w tym fragmencie dwóch obrazów, które przekazują identyczne przesłanie.

Po pierwsze, Królestwo Niebios jest podobne do ziarnka gorczycy. Jezus tutaj mówi prawdopodobnie o gorczycy czarnej, która ma rzeczywiście maleńkie nasiona, a jednak może w Palestynie osiągnąć wysokość nawet kilku metrów. Wśród Żydów ziarna gorczycy były przysłowiowym przykładem czegoś bardzo małego, używanym w literaturze żydowskiej z tamtego okresu, lecz także sam Jezus w Ewangeliach mówi na przykład: Gdybyście mieli wiarę jak ziarno gorczycy, powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam – przeniosłaby się (Mt 17:20). I także tutaj Jezus mówi, że ziarnko gorczycy jest wprawdzie mniejsze niż wszystkie nasiona, ale kiedy wyrośnie, jest większe od warzyw i staje się drzewem, w gałęziach którego ptaki wiją sobie gniazda.

Podobne obrazy pojawiają się w pismach prorockich Starego Testamentu. Na przykład w Księdze Ezechiela czytamy: Tak mówi Pan JHWH: To Ja wezmę z wierzchołka wysokiego cedru, zerwę ze szczytu jego pędów delikatną gałązkę i Ja przesadzę [ją] na górę wysoką i wyniosłą. Na wysoką górę Izraela ją przesadzę i wzniesie konary, i wyda owoc, i stanie się potężnym cedrem. I zamieszkają pod nim – każdy ptak; wszystko, co ma skrzydła, w cieniu jego gałęzi zamieszka. I poznają wszystkie drzewa polne, że Ja, JHWH, poniżyłem drzewo wysokie, wywyższyłem drzewo niskie, wysuszyłem drzewo świeże i ukwieciłem drzewo suche. Ja, JHWH, oznajmiłem to – i uczynię! (Ez 17:22-24). Widzimy więc małą gałązkę, która dzięki Bożemu działaniu staje się potężnym cedrem – na przekór innym wyniosłym drzewom, wyobrażającym ziemskie imperia. W Księdze Daniela w podobny sposób zostaje opisany król Babilonu Nebukadnesar: Drzewo, które widziałeś, a które wyrosło i stało się potężne, i sięgało niebios, i było widoczne dla całej ziemi, a jego liść był piękny i jego owoc obfity, i był na nim pokarm dla wszystkich, pod którym przebywały polne zwierzęta i w którego gałęziach gnieździły się podniebne ptaki – to jesteś ty, królu, który urosłeś i spotężniałeś, i twoja wielkość urosła i dosięgła niebios, a twoja władza po krańce ziemi (Dn 4:17-19). Za pomocą takich obrazów Jezus opisuje więc Królestwo Boże – królestwo nie z tego świata (J 18:36), potężniejsze niż wszystkie ziemskie imperia, choć rozwijające się zupełnie inaczej niż one.

Drugi obraz, którego używa Jezus, jest nieco inny, ale zawiera tę samą myśl: Królestwo Niebios podobne jest do zakwasu, który wzięła kobieta i zmieszała z trzema satonami mąki, aż wszystko się zakwasiło. W czasach Jezusa chleb przygotowywano przez wzięcie resztki zakwaszonego ciasta, które pozostało z poprzedniego pieczenia, i umieszczenie jej w nowej mące, tak by nowe ciasto się zakwasiło. Z tej małej ilości zakwasu można zrobić potężną ilość chleba – szacuje się, że ilość ciasta, o której mówi Jezus, starczyłaby go do wykarmienia stu pięćdziesięciu ludzi.2

To, że Królestwo Boże miało być wielkie, było dla Żydów oczywiste. Naród wybrany czekał na nadejście Królestwa, które zainauguruje wiek przyszły – wiek pokoju i sprawiedliwości. Było dla wszystkich jasne, że Królestwo będzie potężne, że ogarnie cały świat, że usunie wszystkie inne imperia. Jednak nowym, rewolucyjnym wkładem Jezusa w rozumienie Królestwa jest to, że ono zaczyna się od czegoś tak małego jak ziarnko gorczycy. Kiedy się rozpoczyna, jest małe, niepozorne – pada w ziemię i może zostać niezauważone pośród innych roślin. Ale zaczyna rosnąć, i stopniowo przerasta wszystkie inne rośliny. Królestwo jest też jak mała ilość zakwasu, który zostaje zmieszany z mąką, ukryty w niej, ale przenika ją, zmienia, stopniowo zakwasza całość. Można by użyć jeszcze jednego obrazu, nawiązującego do baśni Andersena: Królestwo jest jak brzydkie kaczątko. Pośród innych kacząt jest pogardzane i odrzucane. Ale w końcu wyrasta na pięknego łabędzia, któremu wszyscy zazdroszczą.

Gdybyśmy znaleźli się w cesarstwie rzymskim dwa tysiące lat temu, wszystko, o czym opowiadają cztery Ewangelie, działoby się gdzieś na wschodnich rubieżach imperium. Jakiś cieśla, wędrowny uzdrowiciel, z zabitej dechami dziury o nazwie Nazaret (czy może być stamtąd coś dobrego?), podróżuje z grupą byłych rybaków i poborców podatkowych, którym daje coraz wyraźniej do zrozumienia, że jest obiecanym przez Boga Mesjaszem z rodu Dawida. Ruch Jezusa nie zapowiadał się zbyt obiecująco. W całym cesarstwie funkcjonowały setki różnych kultów, świątyń, religii i filozofii. Jezus nie zbierał armii, z którą mógłby ruszyć na Rzym albo choćby na Jerozolimę. Co więcej, zabito Go! Poniósł śmierć w wyniku spisku religijno-politycznego, ponieważ stał się niewygodny dla elit. Mogłoby się zdawać, że ruch umrze niedługo po śmierci swojego przywódcy (Dz 5:35-39).

A jednak ci rybacy i poborcy podatkowi zaczynają rozgłaszać, że Jezus zmartwychwstał; są w tym jednomyślni, a ich przekonanie jest tak silne, że są gotowi za nie cierpieć i umierać. Oto liczba wyznawców Jezusa rośnie. Rok za rokiem wspólnoty, w których oddaje Mu się boską cześć, mnożą się w Judei, Samarii, Syrii, Azji, potem w Grecji, Italii, Egipcie, Hiszpanii. Mijają kolejne stulecia; chrześcijaństwo zaczyna odgrywać coraz większą rolę w cesarstwie, w końcu sam cesarz przyjmuje je za swoją religię – jest to fakt niezależnie od tego, jak jesteśmy skłonni oceniać motywację Konstantyna Wielkiego – i kształtuje ono Europę przez kolejny tysiąc lat!

Królestwo rośnie. Od rozmiaru ziarnka gorczycy, powoli i niepowstrzymanie. Nie jak gąsienica, która w pewnym momencie przeobraża się w motyla – nie nagle, przez jakieś wielkie przebudzenie. Zakwas Królestwa, z początku ukryty i nieznaczący, przenika cały świat.

Jakże inne są często nasze odczucia, gdy myślimy o rozwoju chrześcijaństwa wokół nas, zwłaszcza jeśli chodzi o Kościoły protestanckie w Polsce. Widzimy też skutki postępującej sekularyzacji. Patrzymy na kraje europejskie, które kiedyś przyjęły reformację, teraz zaś z ich protestanckiej wiary i pobożności niewiele już zostało. Również w Stanach Zjednoczonych, dumnych ze swojego chrześcijańskiego dziedzictwa, obserwujemy upadek chrześcijańskiej moralności i postępującą nieznajomość Biblii. Gdzie się podziewa to obiecane Królestwo?

Myślę jednak, że nasza perspektywa jest bardzo ograniczona. To prawda, że chrześcijaństwo na Zachodzie ma się nie najlepiej. Jednak podnieśmy wzrok i rozejrzyjmy się dookoła. Według statystyk zebranych przez Gordon–Conwell Theological Seminary, w roku 1900, ponad sto lat temu, 2/3 globalnej populacji chrześcijan żyło w Europie; dzisiaj w Europie mieszka 21% chrześcijan, w Ameryce Północnej 10%, a zatem dzisiaj 2/3 chrześcijan mieszka poza Europą i Ameryką Północną. Ogólnie rzecz biorąc, świat staje się coraz bardziej religijny – ludzi religijnych przybywa w tempie 0,98% rocznie, podczas gdy niereligijnych – 0,05% rocznie. Jeśli chodzi o samych ateistów, ich liczba maleje w tempie 0,12% rocznie; w tym momencie jest na świecie mniej ateistów – 146 milionów – niż np. w roku 1970 – 165 milionów. Ale skupmy się na chrześcijaństwie. Chrześcijan przybywa szybciej niż ogólnie ludzi na świecie. Najszybciej wiara w Chrystusa rozwija się Afryce i w Azji. Chrześcijanie są też coraz bardziej rozproszeni: w roku 1900 95% z nas żyło w krajach zdominowanych przez chrześcijaństwo, obecnie – mniej więcej połowa; druga połowa żyje w krajach, gdzie dominują inne religie, co oznacza, że mamy o wiele więcej możliwości, by docierać z Ewangelią do osób niewierzących w Jezusa.3

Mamy też przypadki szczególnie zachęcające, takie jak Iran. Państwo na Bliskim Wschodzie, od rewolucji w roku 1979 oficjalnie i bezkompromisowo muzułmańskie, gdzie odejście od islamu jest karane śmiercią. Szatan mocno trzyma ten kraj w swoim ręku. Ale Królestwo Chrystusa jest silniejsze. W ciągu ostatnich dwudziestu lat więcej mieszkańców irańskiej ziemi zostało chrześcijanami niż w ciągu trzynastu stuleci, odkąd islam w ogóle się tam pojawił. Szacuje się, że w roku 1979 było w Iranie ok. pięćset chrześcijan nawróconych z islamu. Dzisiaj – setki tysięcy; niektórzy szacują, że ponad milion.4

W końcu, zastanówmy się raz jeszcze nad chrześcijaństwem w Polsce. Dwadzieścia wieków po tym, jak Jezus wypowiedział zacytowane na początku tego tekstu słowa, gdzieś na dalekiej (z punktu widzenia starożytnych Izraelitów) północy rozważamy szczegóły starożytnego tekstu, który stanowił podstawę rodzącej się religii na Bliskim Wschodzie. Gdzie podziały się inne religie z tamtego okresu? Co stało się z kultem Mitry, Izydy, Artemidy czy Jowisza? Gdzie jest świątynia jerozolimska? Gdzie dumne cesarstwo rzymskie? Niewielu by dzisiaj słyszało o rzymskim namiestniku Judei, Poncjuszu Piłacie, gdyby nie to, że skazał na śmierć Jezusa. Tego cieślę z Nazaretu! Ale Jego Królestwo trwa i rośnie – jak ziarnko gorczycy i jak zakwas w cieście.

Oczywiście, nie wiemy, co czeka nas w kolejnych dekadach XXI wieku. Niepokojem może nas napełniać na przykład tempo, z jakim w skali globalnej rozwija się islam (1,68% rocznie w porównaniu z 1,08% chrześcijaństwa, jak podaje Gordon-Conwell). Jednak wszystkie serca, które zostały przez minione wieki zdobyte dla Chrystusa, nie zostaną stracone. Szatan może tylko niszczyć i prowadzić ludzi do zguby. Ale gdy Chrystus powróci, zmartwychwstanie każdy, kto w Niego uwierzył, i odda Mu chwałę potężny tłum, którego nie będzie się dało zliczyć, z każdego ludu, narodu, plemienia i języka (Ap 7:9).


  1. Fragmenty Pisma Świętego, chyba że zaznaczono inaczej, za: Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza. Przekład dosłowny z języka hebrajskiego, aramejskiego i greckiego, Ewangeliczny Instytut Biblijny, Poznań 2019.
  2. R. T. France, The Gospel of Matthew (The New International Commentary on the New Testament), Grand Rapids / Cambridge 2007.
  3. Status of Global Christianity, 2024, in the Context of 1900–2050, Center for the Study of Global Christianity, Gordon–Conwell Theological Seminary, [online], [dostęp: 31 stycznia 2024], Dostępny w internecie: https://www.gordonconwell.edu/wp-content/uploads/sites/13/2024/01/Status-of-Global-Christianity-2024.pdf.
  4. Mark Howard, The Story of Iran’s Church in Two Sentences, The Gospel Coalition, [online], [dostęp: 31 stycznia 2024], Dostępny w internecie: https://www.thegospelcoalition.org/article/the-story-of-the-irans-church-in-two-sentences/.
  • 38 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Wikariusz Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów EXE w Gdańsku. Absolwent teologii na Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym w Warszawie oraz amerykanistyki na Uniwersytecie Gdańskim. Pasjonat wszystkiego, co związane z Bożym Słowem oraz historią Bożego ludu. Prowadzi służbę Akademickich Spotkań Biblijnych w Trójmieście. Autor bloga "Coram Deo".