Przed Tronem-Źródłem
Kontrowersyjne Objawienie
Nieprzypadkiem budziła ona też tak wielkie zainteresowanie chrześcijan we wszystkich wiekach. Być może dla niektórych czytelników opisy plag, tymczasowej lecz przytłaczającej potęgi zła i zbliżającego się Bożego Sądu budziły niepokój. Nikt z nas nie chciałby chyba żyć w świecie, w którym szaleją jeźdźcy apokalipsy, chrześcijanie są zabijani przez siły antychrysta, a świat trzęsie się w posadach. Czy Apokalipsa jest zatem dreszczowcem dla wierzących w Jezusa? Czy jest Bożą groźbą dla świata? Jaki jest jej sens?
Oczywiście szczegółowe wyjaśnienie wielu intrygujących wizji Apostoła Jana pozostaje dla nas trudno dostępną tajemnicą, a przy próbie jej rozwiązania wielu ludzi w historii już pobłądziło. Dlatego postarajmy się skupić tu nie na tym, co przed nami zakryte, ale na tym co dostępne i osiągalne. O tym co w Apokalipsie niepokojące i straszne warto powiedzieć tyle – Bóg pokazuje nam, jak wygląda historia tego świata. Dzieją się w niej przerażające katastrofy, najokropniejsze grzechy, występek tak często pozostaje bezkarny, my bezradni wobec zła i cierpienia, a diabeł i jego słudzy wielokrotnie zdają się triumfować. Wiele wizji św. Jana właśnie o tym mówi. Tak było, tak jest i tak niestety także będzie (choć nie ulega wątpliwości, że problemami poruszonymi w tekście św. Jana można zajmować się i bardziej obszernie). Bóg ostrzega nas przed tym, lecz w Objawieniu mówi daleko, daleko więcej.
Apokalipsa jako… zaproszenie
Niesamowitym fragmentem Apokalipsy jest jej ostatni rozdział, gdy Apostoł Jan widzi w nowym niebie i nowej ziemi “rzekę wody życia wypływającą z tronu Boga i Baranka” (22,1). To ta sama rzeka, którą widzi prorok Ezechiel (47, 1-12), gdy ta wypływa ze świątyni, uzdrawiając wszystko co żyje. To rzeka łaski, która oczyszcza, uzdrawia i przemienia, odganiając duchowe bolączki człowieka. To rzeka Ducha Świętego – nieustającej i przemieniającej wszystko obecności Żywego Boga, która wypływa z tronu Ojca i Syna.
Czy w tym kontekście nie dziwi nas fakt, że św. Jan w wersecie 22, 17 kieruje do czytelników/słuchaczy następujące słowa: “A ten kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce niech darmo weźmie wodę życia!”? Przecież mowa o źródle, które tryska w nowej przemienionej rzeczywistości! Jak mielibyśmy zaczerpnąć tej życiodajnej wody Ducha, skoro wciąż znajdujemy się po tej stronie, wewnątrz apokalipsy?
Tak docieramy do wielkiej prawdy: tronem Boga i Baranka, z którego wypływa rzeka wody życia jest krzyż, na którym Jezus Chrystus złożył siebie w ofierze za życie świata; Jezus od 33 r. n. e. poprzez całą historię i nawet wieczność wieczność był, jest i będzie Barankiem Bożym, który zgładził i wciąż gładzi grzechy świata. Nową i ostateczną świątynią, którą widział Ezechiel jest świątynia Jego Ciała. Od momentu gdy Bóg Ojciec wskrzesił Jezusa z martwych, ta świątynia już jest, trwa i żyje, a wypływający z niej Duch już teraz przemienia świat i ludzi, wśród apokaliptycznych katastrof i nieszczęść. Nowe Stworzenie, którego pierwocinami jest zmartwychwstały Chrystus już zostało zapoczątkowane.
Bo Objawienie św. Jana w swojej istocie jest czymś daleko więcej niż ostrzeżeniem przed mrokami historii lub przesłaniem o jej biegu. Apokalipsa jest zaproszeniem, by pośród bólów porodowych całej historii i kosmosu przyjść do Jezusa i zaczerpnąć przemieniającej łaski Ducha Świętego sprzed Jego Tronu. Łaska ta stanie się wszystkim w wiecznej rzeczywistości, ale dostępna i koniecznie potrzebna jest dla nas już dziś!
Gdy pijemy Wodę
Woda życia to udzielana za pośrednictwem środków łaski (słowa i sakramentów) Boża obecność w naszym życiu – to Jego miłość, która zaspokaja nasze największe pragnienie bycia kochanym. To Jego świętość, która staje się naszym udziałem – powoli i stopniowo, ale rzeczywiście. To dary i owoce Ducha Świętego – charyzmaty i cnoty. To ona sprawia, że gdy czerpiemy z tego źródła, sami stajemy się źródłem, tak jak powiedział Jezus (Ewangelia Jana 7,38): “Kto wierzy we Mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej”. Chwała bijąca z Tronu Chrystusa nie tylko nas ratuje, ale także przemienia, czyni owocnym i potrzebnym błogosławieństwem dla innych – finalnie, otacza też chwałą w wieczności. Tylko ta woda może sprawić, że życie spędzone wewnątrz apokalipsy, w bezpośrednim sąsiedztwie odstępstwa, letniości, pleniącego się grzechu, potęg zła, mimo to będzie żyć prawdziwym życiem w wierze, nadziei i miłości, a otaczające nas okoliczności będą dla nas raczej błogosławieństwem i drogą ku Bogu aniżeli cierniami, pośród których wykrwawiamy się i umieramy. Jak mówi Psalmista (84,6-7): “Błogosławiony człowiek, który ma siłę swoją w tobie, gdy o pielgrzymkach myśli! Gdy idą przez wyschłą dolinę, wydaje im się obfitującą w źródła, jakby przez wczesny deszcz błogosławieństwami okrytą”.
Jest tylko jeden warunek i jedno wymaganie skierowane do tych, którzy chcą zaczerpnąć tej życiodajnej wody Bożej łaski: “Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do Mnie i pije”. Potrzebujemy pragnąć właśnie tej wody. Potrzebujemy być świadomi własnego duchowego ubóstwa, być może uciśnieni przez trwogi naszej współczesnej Apokalipsy, być może załamani naszymi grzechami i dziejącą się wokół nas tragedią. Musimy pragnąć, bo choć dany nam dar jest dużo większy niż wszystko na co możemy liczyć, Bóg nie udziela go tym, których serce pozostaje zamknięte w obojętności czy samozadowoleniu. Królestwo Boże należy do ubogich duchem, a jego insygnia włożone są tylko w puste ręce.
Dlatego, ilekroć przychodzimy na spotkanie z Bogiem – czy to w indywidualnej modlitwie, czy we wspólnocie Kościoła (zwłaszcza w Eucharystii) – stajemy naprzeciw krzyża: Bożego Tronu-Źródła Ducha Świętego. Mamy zbawienną okazję i możliwość (ale także palącą konieczność) z niej czerpać. Pamiętajmy jednak, że w Królestwie Bożym pijemy nie inaczej jak właśnie ufnym pragnieniem.
A ten kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę życia.
Tekst stanowi nieznacznie zmodyfikowaną pisemną wersję kazania wygłoszonego 23 października w ramach Ekumenicznego Święta Biblii w kościele pw. św. Wojciecha w Poznaniu.