Wybrani wybrali, ale niesmak pozostał – refleksje powyborcze

Kolejne wybory parlamentarne za nami. PKW ogłosiła oficjalne wyniki. Emocje związane z demokracją powoli zaczynają opadać, jedni się cieszą, inni narzekają, jeszcze inni niezmiennie od lat zapowiadają rychłe opuszczenie kraju. Ja sam, z poczuciem odpowiedzialności związanym z wolnością, jaka panuje w naszej ojczyźnie, zagłosowałem. Zawsze staram się zapoznać z programami partii i osobami, które je reprezentują, przemyśleć jakie mogą być konsekwencje moich decyzji i zawsze zgodnie z moim zrozumieniem spraw i sumieniem zaznaczam odpowiednią „kratkę” na karcie do głosowania, wrzucam ją do urny wyborczej, a następnie idę do domu modląc się o nowe władze. Piszę to we wstępie do niniejszego artykułu, aby pokazać, że jestem osobą zainteresowaną tematem, co ma znaczenie dla dalszej części tekstu. Choć możliwość decydowania o losach kraju powinna być powodem do radości, w ostatnim czasie doświadczyłem wielu smutków oraz poczucia zażenowania patrząc na to, co w mediach społecznościowych  i w “realu” wyprawia wielu członków i przywódców wspólnot ewangelikalnych. Nie twierdzę, że sam jestem bez winy, również muszę uderzyć się w pierś, o czym napiszę na końcu niniejszego artykułu. Nie chciałbym również wyjść na marudera, ale raczej jako jedna z tysięcy osób identyfikujących się jako chrześcijanin ewangelikalny w Polsce, spojrzeć na słabości związane z naszym ruchem, tak, aby móc nad nimi pracować. Taką zmianę zawszę chcę zaczynać od siebie. Napiszę o czterech sprawach, które wydają się dla mnie niezrozumiałe i, co ważniejsze, niezgodne z przesłaniem Pisma Świętego i jego etyką, a przecież to właśnie ono jest dla ewangelikalizmu najwyższym autorytetem w sprawach życia i wiary.

 

  1. Większa ekscytacja sprawami ojczyzny ziemskiej niż niebiańskiej

Apostoł Paweł napisał w Liście do Filipian 3:20: Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa. Czy potrafimy się utożsamić z Jego słowami? Czy faktycznie nasza ojczyzna jest w niebie? To nie znaczy, że apostoł Paweł zupełnie odrzucał swoje ziemskie pochodzenie. Powoływał się przecież na swoje rzymskie obywatelstwo, wielokrotnie odnosił się również do swojego ukochanego narodu izraelskiego. Kiedy głosił Dobrą Nowinę zazwyczaj najpierw szedł do żydów, później do pogan. Jednak znacznie ważniejszy był dla niego niebiański kraj, niż ziemskie obywatelstwo. Obserwując ogromną przedwyborczą ekscytację wielu chrześcijan oraz ich agitację polityczną zaczynam się zastanawiać, gdzie znajduje się nasz prawdziwy dom, i o co tak naprawdę się troszczymy? Nie widziałem u nich nigdy takiej ekscytacji spowodowanej Słowem Bożym, działaniem zboru, usłyszanym kazaniem, troską o słabych w wierze, przeczytaną książką chrześcijańską itd. Gdybyśmy poświęcali tyle uwagi dobremu nauczaniu, ile poświęcamy oglądaniu filmów na YouTube związanych z ulubionymi politykami, to jak bardzo wzrosłaby nasza wiara? Jak to jest, że nie mamy problemów, aby namawiać ludzi do głosowania na „naszą partię”, a wstydzimy się głosić znacznie ważniejsze przesłanie „naszej wiary”? Cywilizacje upadają, partie się kruszą, poglądy polityczne się zmieniają, ale Ewangelia trwać będzie na wieki. Niech nas przejmuje to, co ma prawdziwą i wieczną wartość! Polska jest ważna, Królestwo Boże jest arcyważne.

 

  1. Pastorzy publicznie opowiadający się za partiami politycznymi

Większość członków wspólnot ewangelikalnych odeszła z Kościoła rzymskokatolickiego, przenosząc się do naszych zborów. Pośród wielu zarzutów, które stawia się największej na świecie denominacji wywodzącej się z chrześcijaństwa, znajduje się ten, mówiący o politycznym zaangażowaniu kościoła i przywódcach, którzy z ambon nawołują jawnie do głosowania na konkretną partię. Ileż zatem jest hipokryzji w pastorach, którzy również wysuwają takie oskarżenia, a sami na facebooku publikują elaboraty stawiające ich jednoznacznie w szeregach zwolenników konkretnej partii politycznej? Nie mam na myśli prywatnych rozmów, do których każdy ma prawo, ale publiczne wypowiedzi. Jedyną różnicą jest to, że nie mówią tego zza kazalnicy, ale rzucają w „eter” pisane słowo na portalach społecznościowych. Nie godzi się takie zachowanie, bracia pastorzy! Czy będziesz kochał tak samo owcę Chrystusa w twoim zborze, która zagłosuje inaczej niż ty? Czy ona nadal będzie widziała w tobie osobę, która kocha ją tak samo jak innych?

 

  1. Narzekanie na ludzi starszych, którzy mają odmienne zdanie

Ze smutkiem trafiłem na kilka wpisów młodych chrześcijan, którzy twierdzili, że młode pokolenie musi iść na wybory, bo emeryci utożsamiani z brzydkim określeniem – „moherowe berety”, zdecydują o naszej przyszłości. Oni mieli już swój czas, jak śmią decydować za nas młodych o naszej przyszłości? Ileż buty i pychy jest w takich wypowiedziach! Młodzi, wspomnijmy na słowa Pisma Świętego „Słuchaj swojego ojca, bo on cię zrodził, i nie gardź swoją matką, dlatego że jest staruszką” (Przyp. Sal. 23:22). Pismo Święte w wielu fragmentach kładzie ogromny nacisk na uszanowanie ludzi starszych od siebie i nastawienie na to, by się od nich uczyć. Nie twierdzę, że zawsze starsi mają rację i zawsze musimy iść za wszystkim, co nam mówią, ale pyszne myślenie o tym, że młodzi dzisiaj są mądrzejsi i lepiej wiedzą co jest słuszne i dobre od swoich poprzedników, to po prostu głupota.

 

  1. Wiara w demokratyczne zbawienie

Czy w wyborczej gorączce nie zapomnieliśmy o tym, że polityka i demokracja nie zbawią tego świata? Zacytuję wspaniałego chrześcijańskiego filozofa C.S. Lewisa, z którego słowami w pełni się utożsamiam. „Jestem demokratą, ponieważ wierzę w upadek człowieka. Sądzę, że większość ludzi popiera demokrację z odwrotnego powodu. Fascynacja nią w dużej mierze wywodzi się z idei takich ludzi jak Rousseau, którzy wierzyli w demokrację, bo uważali rodzaj ludzki za wystarczająco mądry i dobry, aby każdy zasługiwał na swój udział w rządzeniu. Niebezpieczeństwo wysuwania takich argumentów na obronę demokracji polega na tym, że nie są one prawdziwe. I ilekroć ich słabość wychodzi na jaw, zbijają na tym kapitał zwolennicy tyranii. Aby przekonać się, że argumenty te są dalekie od prawdy, wystarczy przyjrzeć się sobie. Nie zasługuję na udział w rządzeniu kurnikiem, a co dopiero państwem. […] Demokracja ma w istocie uzasadnienie odwrotne. Ludzkość jest tak upadła, że nie ma człowieka, któremu można by powierzyć niekontrolowaną władzę nad bliźnimi. […] Nie widzę ludzi nadających się na panów.[1]

Fascynacja niektórych chrześcijan politykami i partiami zastanawia, czy nie zaczęli oni wpadać w bałwochwalstwo. Hasła takie jak „Jarosław Polskę zbaw” na konwencjach PiSu, lub „Wolność jest w nas” na marszach KODu są bardzo niebezpieczne, bowiem pokazują człowieka zupełnie inaczej niż czyni to Pismo Święte. Pamiętasz co mówi apostoł Paweł o ludziach nieodrodzonych przez Ducha Świętego w Rzymian 3:10-18? Nie ma ani jednego sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego. Grobem otwartym jest ich gardło, językami swoimi knują zdradę, jad żmij pod ich wargami; usta ich są pełne przekleństwa i gorzkości; nogi ich są skore do rozlewu krwi, spustoszenie i nędza na ich drogach, a drogi pokoju nie poznali. Nie ma bojaźni Bożej przed ich oczami. To się tyczy również twojego ulubionego polityka, jeśli nie jest on chrześcijaninem. Polityka, demokracja, partia, nie przyniesie zbawienia temu światu. Uczynić to może jedynie przesłanie Ewangelii wynikające z Pisma Świętego, mówiące o zbawczej śmierci Jezusa Chrystusa za każdego, kto wyzna Mu swoje grzechy i prawdziwie zaufa. Nigdy o tym nie zapomnijmy!

Warto tu również wspomnieć o coraz  większej politycznej polaryzacji społecznej, która demonizuje swoich przeciwników i przenosi się do Kościoła. Czy nie powinno nam być wstyd, gdy uznajemy innych ludzi za głupszych od nas, bo nie wybrali tak jak my? Czy naprawdę wygrana PiSu to taka straszna „masakra”, że trzeba oznajmić ich wyborcom jacy są nie oświeceni, bo dali się przekupić za „500+”?  Czy naprawdę warto dać znać „lewakom” głosującym na PO, że są zdrajcami narodu? Opanujmy się i przestańmy obrażać grupy, których częścią są nasi bracia i siostry siedzący z nami w jednej ławce na niedzielnym nabożeństwie. To ciekawe, że tak wielu Polaków kocha demokrację, pod warunkiem, że inni ludzie zagłosują tak samo jak oni.

 

  1. Mam sobie wiele do zarzucenia

Nie chcę brzmieć jak osoba, która narzeka na innych, a siebie uważa za szlachetnego rycerza chrześcijaństwa, jadącego na białym koniu. Mam sobie wiele do zarzucenia. Czasami również jako osoba duchowna może zbyt mocno określam się politycznie. Często również źle myślę o innych nie rozumiejąc ich wyborów, choć są osobami wierzącymi i w swoim sumieniu odpowiadają przed Bogiem. Również i mnie zdarza się zbyt wielkie zapatrzenie i zaufanie do innego człowieka. Pragnę zawsze wyznawać te grzechy Bogu i ludziom jeśli przeciw nim zgrzeszyłem, a następnie chwytam się obietnicy mówiącej, że Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości (1 Jana 1:9)

 

Drodzy czytelnicy, zachęcam was i w pierwszej kolejności siebie: niech nas zawsze fascynuje Chrystus – Król Królów i Pan Panów, który jest ponad wszelką ziemską władzą. Niech priorytety niebiańskiej ojczyzny są ponad ziemskimi troskami. Niech nasze poglądy polityczne kształtuje Słowo Boże, a nie sympatia do programów politycznych. Zachowujmy umiar w wypowiedziach i szacunek do ludzi myślących inaczej niż my. Miejmy świadomość, że jedyną nadzieją dla tego świata nie jest wolny rynek czy mądry program socjalny, ale Ewangelia o Królestwie Bożym. To na jego rzecz z dumą pracujmy, bo to do niego należymy. Pamiętajmy o słowach z listu do Rzymian 13:1-8: Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć. Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił. I na sam koniec przypominam słowa pięknego hymnu chrześcijańskiego, niech są one naszą rzeczywistością w każdym kolejnym dniu:

„[…]Ten kraj, ten kraj,
Doń tęskni dusza ma.
Gdyż nie ma szczęścia ponad to
By żyć w królestwie dnia

[…] Więc czekam Panie chwili tej,
Przede mną górny kraj.
Porzucę ziemię pełną łez,
Gdyż moim będzie raj!”[2]

 

PS. Polecam doskonały tekst mojego redakcyjnego kolegi Filipa Sylwestrowicza – „Wybory oczami chrześcijanina.”[3]

 

[1] C. S. Lewis, Aktualne sprawy, Logos, Warszawa 2012, s. 23-24.

[2] https://www.youtube.com/watch?v=5ZKAQVJcQew

[3] http://nalezecdojezusa.pl/slider/filip-sylwestrowicz/wybory-oczami-chrzescijanina/

  • 26 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Szczęśliwy mąż Dominiki oraz tata Basi, Hani i Tadeusza. Pastor misyjny zaangażowany w zakładanie zboru Kościoła Baptystów "Logos" w Bydgoszczy. Asystent w Katedrze Teologii Systematycznej w Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym. Absolwent WBST i Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Od dekady zaangażowany w służbę Duszpasterstwa Młodzieży przy KChB. Lubi dobrą książkę, piłkę nożną i bushcraft.