Credo apostolskie #5: Wierzę w śmierć Syna Bożego
W pewnym sensie każdy człowiek rodzi się po to, by umrzeć. Śmierć nie omija nikogo. Te słowa nabierają jednak szczególnego znaczenia w odniesieniu do Jezusa Chrystusa. Jego śmierć nie była jedynie smutną koniecznością; nie była też wypadkiem przy pracy, pokrzyżowaniem Bożego planu. Wręcz przeciwnie: Herod i Poncjusz Piłat wraz z poganami i plemionami Izraela, skazując Jezusa na śmierć, wypełnili to, co Bóg i tak, w swojej mocy i ze swej woli, już wcześniej ustalił, że ma się wydarzyć (Dz 4:27-281). Był On przeznaczony na śmierć na krzyżu już przed założeniem świata (1 P 1:20). Innymi słowy, Jezus przyszedł na ziemię właśnie w tym celu, aby oddać za nas życie. Choć Jego uczniowie sądzili, że poniósł klęskę, w rzeczywistości to właśnie Jego śmierć stanowiła punkt kulminacyjny całej Jego ziemskiej służby. Dlatego też rozważane przez nas Credo apostolskie od narodzin Jezusa z dziewicy przechodzi od razu do słów: umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł.
Cały ten punkt można by streścić w dwóch słowach: Jezus umarł. Jednak każdy z wymienionych w wyznaniu wiary szczegółów ma ogromne znaczenie. Po pierwsze, Jezus został umęczony pod Poncjuszem Piłatem, prefektem Judei w latach 26-36. Skazał Go więc na śmierć konkretny człowiek, którego istnienie potwierdzają źródła pozabiblijne; wydarzyło się to w konkretnym miejscu i czasie. Innymi słowy, śmierć Jezusa na krzyżu jest wydarzeniem historycznym i jako takie stanowi fundament naszej wiary. Chrześcijaństwo poddaje się więc weryfikacji! Wzmianka o Piłacie mówi nam jednak coś więcej: Jezus został potępiony przez sędziego. Ów sędzia złożył świadectwo o Jego niewinności (Łk 23:4), a jednak oficjalnie skazał Go na śmierć tak, jakby był winny. Jezus prawdziwie staje więc w naszym miejscu. Sprawiedliwy ponosi karę grzeszników. Niewinny bierze na siebie winę tych, którzy powinni usłyszeć wyrok skazujący z ust niebiańskiego Sędziego. Była to jedyna droga do tego, by zadośćuczynić Bożej sprawiedliwości, by spłacić dług o nieskończonej wartości – ponieważ zaciągnęliśmy go na siebie przez grzech przeciwko nieskończenie wartościowemu Stwórcy. Nic innego niż męka i śmierć Syna Bożego nie byłoby w stanie zdjąć z nas wyroku potępienia.
Credo wskazuje również sposób, w jaki Jezus poniósł śmierć. Został ukrzyżowany – przybity do rzymskiego krzyża. Samo ukrzyżowanie stanowi przerażający przykład niewyobrażalnego okrucieństwa, które jeden człowiek jest w stanie wyrządzić drugiemu. Skazańcy zwykle umierali nie z powodu przebicia rąk i nóg, lecz wycieńczenia całego organizmu, odwodnienia lub uduszenia. Ich męka mogła więc trwać wiele dni. By przyspieszyć nadejście śmierci, czasem łamano im kości udowe, by nie mogli podeprzeć się na nogach i zaczerpnąć oddechu. Jeśli chodzi o Jezusa, nie było takiej potrzeby. Wylano na Niego tak ogromne okrucieństwo, że zmarł po kilku godzinach.
Jednak najważniejszy aspekt męczarni, które nasz Zbawiciel poniósł na krzyżu, był niedostrzegalny dla oczu. Zgodnie z Prawem Mojżeszowym człowiek wiszący na drzewie był przeklęty w oczach Boga (Pwt 21:23). Na Jezusa spadła więc Boża klątwa; byśmy mogli otrzymać błogosławieństwo, On został oddzielony od swojego Ojca. Jego przejmujące wołanie: Boże mój, Boże mój, dlaczego mnie opuściłeś? (Mt 27:46) nie jest wyrazem zwątpienia w Boże prowadzenie ani nawet po prostu nawiązaniem do proroctw zawartych w Psalmie 22, który zaczyna się od takich właśnie słów. Oto na krzyżu Ojciec odwrócił swoją twarz od Syna. Ten, który od zawsze był dla Boga źródłem radości (Mt 3:17), teraz wziął na siebie przekleństwo, doświadczając tego, co stanowi istotę piekła – oddzielenie od Bożej chwały (2 Tes 1:9). Wszystko po to, by nas odkupić; wszystko z miłości do nas, którzy ani trochę na taką miłość nie zasłużyliśmy.
W końcu Jezus umiera i zostaje pogrzebany. W Wielką Sobotę mogło się wydawać, że w grobie spoczęła cała nadzieja Jego uczniów. Jednak w rzeczywistości zatoczenie wielkiego kamienia przed wejście do miejsca spoczynku Jego ciała było zapowiedzią wielkiego zwycięstwa. Trzeciego dnia kamień zostanie odwalony przez anioła, by ukazać przerażonym niewiastom, że szukają Jezusa w niewłaściwym miejscu – szukają Żyjącego pośród umarłych! Bo to nie nasza nadzieja spoczęła w ciemnym grobie, lecz nasz grzech, nasza wina, całe nasze stare życie, pełne zagubienia, bezsensu i zniewolenia przez bezbożne pragnienia. Nasze ciało, jak je często nazywa apostoł Paweł, nasza stara tożsamość, została ukrzyżowana wraz z Chrystusem. A kiedy On powstał z martwych, uczynił to po to, żeby i nam dać nowe życie. I choć wciąż umieramy, to fizyczna śmierć jest dla nas od tej pory tylko przejściem do lepszego życia. Bo w dniu śmierci każdy z nas może odnieść do siebie słowa skierowane przez Jezusa do nawróconego złoczyńcy: Zapewniam cię, dziś będziesz ze Mną w raju (Łk 23:43).
O zmartwychwstaniu będziemy jednak mówić więcej w kolejnym tekście. Teraz zwróćmy jeszcze uwagę na słowa zawarte w Credo: zstąpił do piekieł. Choć bywają one rozumiane na różne sposoby, trzeba najpierw powiedzieć, czego z pewnością nie oznaczają. Nie powinniśmy rozumieć przez nie tego, jakoby Jezus po swojej śmierci trafił do piekła, w którym dalej cierpiał męki, sprawcą których mógł nawet być – jak niektórzy sobie wyobrażają – sam Diabeł. Jezus, jak stwierdziliśmy, rzeczywiście został oddzielony od swojego Ojca, ale stało się to, gdy wisiał na krzyżu, nie zaś po złożeniu Jego ciała w grobie. Gdy umierał, zawołał: Wykonało się!, co oznaczało, że Bożej sprawiedliwości stało się zadość (J 19:30). Inne, bardziej godne uwagi sposoby rozumienia słów o zstąpieniu Jezusa do piekieł (innymi słowy, świata zmarłych, który w Starym Testamencie nazywany jest Szeolem, w nowym zaś – Hadesem), mówią na przykład, że zstąpił do otchłani, by uwolnić i wprowadzić do nieba wierzących z czasów Starego Testamentu albo by ogłosić swoje zwycięstwo nad Szatanem. Opinie te opierają się na kilku fragmentach Nowego Testamentu, których znaczenie jest dość niepewne (Ef 4:9; 1 P 3:19; 4:6). Jednak niezależnie od tego, jak jesteśmy skłonni rozumieć słowa o zstąpieniu do piekieł, wszyscy możemy zgodzić się co do sedna: Jezus poniósł prawdziwą śmierć. Wziął na siebie wszystko, na co my, jako grzesznicy, zasługiwaliśmy. I dzięki temu każdy z nas przez wiarę w Niego może otrzymać zupełnie nowe życie z Bogiem.
Ten artykuł ukazał się również w miesięczniku “Słowo Prawdy” 2021, nr 5.