Recenzja: “Wściekli na Boga” Petera Hitchensa
Większość czytelników NDJ, jak przypuszczam, kojarzy Christophera Hitchensa. Zmarły ponad dziesięć lat temu pisarz i dziennikarz był powszechnie znany jako ateista oraz krytyk religii. Hitchens był, obok Dawkinsa, Harrisa i Dennetta, czołowym przedstawicielem tak zwanego nowego ateizmu. Sztandarowym przekonaniem zwolenników tego ruchu było, że religia jest zjawiskiem dogłębnie szkodliwym, któremu myślący ludzie powinni starać się przeciwdziałać. Hitchens w szczególności dał wyraz swoim poglądom w wydanej w 2007 roku książce Bóg nie jest wielki. Jak religia wszystko zatruwa, gdzie przepuszcza bezpardonowy atak na zorganizowaną religię. Hitchens oskarża religię między innymi o bycie źródłem wojen i przemocy, o propagowanie mizoginii oraz tłumienie w ludziach pragnienia dociekania prawdy.
Znacznie mniej znaną, jak mi się zdaje, postacią jest natomiast rodzony brat Christophera — Peter Hitchens. Peter, podobnie jak jego brat, jest dziennikarzem i publicystą. Podobnie jak Christopher, Peter również przez pewien czas był ateistą, jednak w przeciwieństwie do swojego brata na późniejszym etapie swojego życia nawrócił się na chrześcijaństwo. Książka Wściekli na Boga (ang. The Rage Against God) ukazała się w oryginale w 2010 roku, a polskiemu czytelnikowi udostępniła ją Fundacja Protodoteo w 2021 roku. Wściekli na Boga jest pomyślane jako odpowiedź na słynną książkę Christophera. Peter odpowiada w szczególności na trzy twierdzenia swojego brata: (1) wojny religijne zawsze toczone są z powodu religii; (2) bez Boga można w pewny sposób odróżnić dobro od zła; (3) państwa ateistyczne w istocie nie były ateistyczne. Jednak książka Petera Hitchensa nie jest tylko, ani przede wszystkim, analizą tych trzech zagadnień. Jest to przede wszystkim opowieść o osobistych doświadczeniach Hitchensa, które najpierw doprowadziły go do utraty wiary, a następnie do jej ponownego odnalezienia.
Przyznam, że właśnie pierwsza, autobiograficzna część książki Petera Hitchensa zainteresowała mnie najbardziej. Hitchens roztacza przed czytelnikami wizję doświadczeń pokoleniowych, które ukształtowały jego i jego brata. Peter opowiada o dorastaniu w powojennej Anglii. Doświadczenie dwóch wojen światowych, zdaniem Hitchensa, położyło się cieniem na całym społeczeństwie i doprowadziło do powszechnej erozji wiary chrześcijańskiej. Peter pisze o tym, jak wydarzenia polityczne w latach 50-tych i 60-tych zburzyły jego zaufanie do autorytetów. Opowiada, jak jego pokolenie zostało wychowane w wierze, że nauka posiada odpowiedzi na wszystkie pytania. Kolejne rozdziały malują z kolei obraz późniejszych doświadczeń, które przyczyniły się do jego powrotu do chrześcijaństwa. Czytamy zatem o jego przeżyciach jako korespondenta prasowego w ZSRR oraz wstrząsie, jakim było dla niego zobaczenie Sądu ostatecznego pędzla Rogiera van der Weydena.
W drugiej części — rozdziałach dziewiątym, dziesiątym i jedenastym — Hitchens przechodzi do trzech argumentów swojego brata, które chce obalić. Dowodzi, że wiele wojen religijnych w istocie nie ma podstaw stricte religijnych. Przekonuje, że prawdziwa moralność musi mieć absolutną podstawę, którą może zagwarantować tylko transcendentny Bóg. Polemizuje też z przekonaniem Christophera, że ZSRR było w istocie państwem religijnym. Właśnie ZSRR poświęcona jest też trzecia część książki, w której Peter Hitchens wskazuje na naiwność, z jaką zachodni intelektualiści patrzyli na komunizm. Hitchens przekonuje, że straszliwych zbrodni ZSRR nie da się oddzielić od agresywnego ateizmu, który promował reżim komunistyczny.
Niewątpliwą siłą książki Hitchensa jest jej osobisty charakter. Autor jest świadom swoich ograniczeń — nie jest teologiem, filozofem ani biblistą. Nie stara się podjąć debaty na polach, które przekraczają jego kompetencje, ale dzieli się swoją drogą i życiowym doświadczeniem. Hitchens jako dziennikarz miał możliwość przyjrzeć się z bliska degeneracji społeczeństwa ZSRR. Jego inna dziennikarska wyprawa do Mogadiszu w Somalii uświadomiła mu z kolei, jak bardzo kruchy jest ład społeczny i jak szybko świat może pogrążyć się w chaosie. Te mocne doświadczenia uświadamiały Peterowi potrzebę wiary i Boga, który jest sędzią dobra i zła. Jeżeli miałbym wskazać słabości książki Hitchensa, to myślę, że jego wywodom czasem brak przejrzystości. Styl pisania Hitchensa jest bardziej impresjonistyczny niż argumentacyjny. Czasem też zdarza mu się popadać w ton konserwatysty, który rozpacza, że świat dookoła niego nie jest konserwatywny. To bywa drażniące, chociaż czasem zdecydowanie się z nim zgadzam, jak choćby we fragmentach, gdzie lamentuje nad częstym zastępowaniem przez parafie anglikańskie dawnej liturgii Modlitewnika powszechnego nowoczesnymi i uboższymi teologicznie formami nabożeństwa.
Nowy ateizm jako ruch jest już, szczególnie na Zachodzie, trochę przebrzmiały. Agresywna walka z religią, której twarzami byli Dawkins, Dennett, Harris i Christopher Hitchens, miała swoje pięć minut. Mam jednak wrażenie, że główny nurt współczesnej kultury zachodniej bardziej akcentuje pluralizm oraz prawo każdego człowieka do swoich poglądów, przynajmniej o ile pozostaną one poglądami prywatnymi. Nie znaczy to, że między chrześcijaństwem a współczesną kulturą nie ma poważnych napięć. Jednak mają one już inny charakter niż konflikt z agresywnymi ateistami pokroju Christophera Hitchensa. Mimo to myślę, że książka Petera Hitchensa może być wciąż ciekawa, zwłaszcza w Polsce, gdzie postępująca sekularyzacja sprzyja postawom antyklerykalnym. Może właśnie dlatego, że nasze społeczeństwo dłużej niż społeczeństwa zachodnie pozostawało religijne, nasi lokalni epigoni nowych ateistów wzbudzają wciąż spore zainteresowanie.
Recenzowana książka: Peter Hitchens, Wściekli na Boga. O tym jak, ateizm doprowadził mnie do wiary w Boga, Warszawa 2021.