Kalwin o tym, dlaczego potrzebujemy sakramentów

Wśród fragmentów Ewangelii, które mnie w szczególny sposób intrygują, znajdują się opisy sytuacji, gdy Jezus, by uzdrawiać chorych, posługiwał się dość osobliwymi środkami. O ile możemy być przyzwyczajeni do tego, że nasz Pan uzdrawiał słowem lub dotykiem, o tyle bardziej zastanawiające jest, dlaczego przy pewnej okazji splunął na ziemię, zrobił błoto ze śliny i pomazał nim oczy niewidomego, po czym nakazał mu obmyć się w sadzawce, dzięki czemu niewidomy odzyskał wzrok (J 9:6-71). Innym razem, gdy przyprowadzono do Niego głuchoniemego, Jezus włożył palce w jego uszy, splunął i dotknął jego języka (Mk 7:33). Uzdrawiając innego niewidomego, pomazał mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: Czy coś widzisz? (Mk 8:23) – lub, jak bardziej dosłownie tłumaczy to Biblia Warszawska, plunął w jego oczy2.

Możemy się domyślać, że będąc Tym, który dzierży władzę nad siłami przyrody, chorobami, światem demonicznym, a nawet samą śmiercią, Jezus nie musiał uciekać się do środków w postaci nakładania rąk, a tym bardziej uzdrawiania śliną. A jednak decydował się to robić.

Są to tylko przykłady czegoś, co możemy dostrzegać w Bożym działaniu na przestrzeni całego Pisma Świętego: Bóg, by osiągać duchowe cele, często posługuje się materialnymi środkami.

Zasadę tę widzimy już w ogrodzie Eden. W zasięgu ręki Adama i Ewy Stwórca umieszcza dwa szczególne drzewa: drzewo życia oraz drzewo poznania dobra i zła (Rdz 2:9). Czy nie wystarczyłoby pierwszym ludziom słowne zapewnienie, że ich nieśmiertelność jest uwarunkowana trwaniem w bliskości z Bogiem? Po co umieszczać w środku ogrodu drzewo, którego owoce mogły darzyć życiem wiecznym (Rdz 3:22)? Oraz czy dramat próby, pokusy i upadku nie mógłby się rozegrać bez udziału zakazanego drzewa poznania dobra i zła?

Kolejnym występującym w Księdze Rodzaju widzialnym elementem w relacji Boga z ludźmi jest pojawiająca się po potopie tęcza. Miała stanowić zapewnienie, że ziemia już nigdy nie zostanie zalana wodami niosącymi zagładę wszelkiemu życiu; Boży łuk na obłoku, potwierdzający treść obietnicy, zostaje nazwany znakiem przymierza (Rdz 9:12-13).

Bez wątpienia najbardziej namacalnym przypomnieniem o więzi łączącej Boży lud z Panem było dla Abrahama i jego męskich potomków obrzezanie. W słowach jego ustanowienia po raz kolejny pojawia się pojęcie znaku przymierza (Rdz 17:11); apostoł Paweł powie później, że Abraham otrzymał wtedy znak obrzezania – pieczęć usprawiedliwienia z wiary, którą posiadał przed obrzezaniem (Rz 4:11).

Nie trzeba nikomu udowadniać, jak wiele przemawiających do ludzkich zmysłów elementów obecnych było w kulcie ustanowionym przez Prawo Mojżeszowe. Widok przybytku i odświętnych szat synów Aarona, porykiwania zwierząt ofiarnych i deklaracje wygłaszane przez kapłanów, woń kadzidła i całopaleń, smak rytualnych posiłków, krew skrapiająca Izraelitów uczestniczących w obrzędach – wszystko to przemawiało do człowieka żywiej niż abstrakcyjne idee teologiczne. Poza przepisami Tory znajdujemy w historii wędrówki do ziemi obiecanej również inne elementy materialne, które stawały się środkami Bożego działania; najbardziej zaskakującym z nich był być może miedziany wąż, na Boży rozkaz umieszczony na palu przez Mojżesza, aby każdy, kto na niego spojrzy, został uratowany od działania zabójczego jadu (Lb 21:8-9).

Można by się spodziewać, że wraz z przejściem do Nowego Przymierza zostawimy już za sobą cały ten cielesny wymiar relacji z Bogiem. Wszak Jezus zapowiada, że zbliża się godzina, i teraz już jest, gdy prawdziwi czciciele będą czcić Ojca w Duchu i prawdzie (J 4:23). Paweł wyjaśnia, że podczas gdy przepisy dotyczące jedzenia, picia i świąt były cieniami rzeczy, które miały nastąpić (Kol 2:16-17), to Królestwo Boga (…) nie jest pokarmem i napojem, ale sprawiedliwością, pokojem i radością w Duchu Świętym (Rz 14:17). Duch jest tym, który ożywia, ciało nic nie pomaga – mówi Jezus. Słowa, które wam powiedziałem, są duchem i życiem (J 6:63). Należałoby więc oczekiwać, że po przyjściu Mesjasza nasza religijność będzie pozbawiona wymiaru cielesnego, materialnego, przemawiającego do zmysłów… prawda?

Okazuje się jednak, że Jezus nie tylko – jak już na początku stwierdziliśmy – posługuje się w swojej służbie całkiem materialnymi środkami, lecz również zobowiązuje swoich uczniów do tego, by sprawowali ustanowione przez Niego obrzędy: chrztu oraz Wieczerzy Pańskiej. Posyłając apostołów do wszystkich narodów i nakazując im chrzczenie kolejnych uczniów, Pan zapewnia ich o swojej obecności aż do końca świata (Mt 28:19-20). Nazywając chleb swoim ciałem, a wino swoją krwią, nakazuje: To czyńcie na Moją pamiątkę (Łk 22:19-20). Apostoł Paweł stwierdzi potem w 1 Liście do Koryntian: Ilekroć spożywacie ten chleb i pijecie z tego kielicha, ogłaszacie śmierć Pana, do czasu Jego przyjścia (1Kor 11:263). Z woli Założyciela Kościoła chrzest i Wieczerza Pańska mają być sprawowane przez nas aż do dnia Jego powrotu.

W zrozumieniu, dlaczego Bóg przez całą historię zbawienia posługuje się tak namacalnymi środkami, może nam pomóc refleksja teologiczna Jana Kalwina (1509-1564). Reformator z Genewy swoją naukę na temat sakramentów zawarł m.in. w IV księdze dzieła Podstawy religii chrześcijańskiej4.

U podstaw Kalwinowej sakramentologii leży idea, że potrzeba, by w chrześcijaństwie istniały widzialne obrzędy, wynika z naszych własnych ograniczeń. Sakrament to zewnętrzny znak, przez który Pan pieczętuje w naszym sumieniu swoje obietnice życzliwości wobec nas, by podtrzymać naszą słabą wiarę, a my z kolei dajemy wyraz naszej pobożności wobec Niego – zarówno przed Nim samym, jak i wobec aniołów oraz ludzi (Inst. 4.14.1). Bóg nie potrzebuje sakramentów, by działać; potrzebujemy ich jednak my ze względu na nasze człowieczeństwo. Ponieważ jesteśmy istotami cielesnymi, sakramentom nadano cielesną formę, by wychowywać nas odpowiednio do naszej ociężałości w pojmowaniu, podobnie jak piastunki prowadzą dzieci za rękę. Dlatego Augustyn nazywa sakrament „widzialnym Słowem” (…), ponieważ przedstawia on obietnice Boże niczym obraz, ukazując je w sposób zmysłowy, dostępny dla naszego wzroku (…) (Inst. 4.14.6).

Chrzest i Wieczerza Pańska nie uzupełniają więc jakiegoś braku w Słowie Bożym. Jego treści nic nie brakuje. Ponieważ jednak nie jesteśmy bezcielesnymi aniołami – ani, jak moglibyśmy to sobie dzisiaj wyobrazić, mózgami w słojach lub pozbawioną fizycznego wymiaru sztuczną inteligencją – treść Ewangelii jest nam komunikowana zarówno werbalnie, jak i namacalnie, przez znaki wody, chleba i wina. Błędem jest sądzić – stwierdza genewski reformator – że sakramenty przekazują coś więcej niż to, co oferuje Słowo Boże i co można otrzymać przez prawdziwą wiarę (Inst. 4.14.14). Ich rolę można przyrównać do pieczęci; analogia jest o tyle uzasadniona, że sam apostoł Paweł nazywa znak obrzezania, który otrzymał Abraham, pieczęcią usprawiedliwienia z wiary, którą posiadał przed obrzezaniem (Rz 4:11). Tak samo pieczęcie dołączane do zaświadczeń i innych oficjalnych dokumentów same w sobie nic nie znaczą i byłyby bezużyteczne, gdyby nie towarzyszył im zapis na pergaminie, a jednak, gdy są dołączone do tekstu, rzeczywiście pieczętują i potwierdzają jego treść (Inst. 4.14.5). Sakrament jest jak uścisk dłoni towarzyszący zawarciu porozumienia: poprzedzony przez odpowiednie słowa, taki gest nadaje moc prawną ustaleniom, które wcześniej zostały przemyślane, opracowane i wyrażone za pomocą słów (Inst. 4.14.6). A zatem możemy stwierdzić – konkluduje Kalwin – że sakramenty słusznie nazywane są świadectwami Bożej łaski i jakby pieczęciami Jego życzliwości wobec nas. Poprzez ich pieczętujące działanie podtrzymują, karmią, umacniają i pomnażają naszą wiarę (Inst. 4.14.7).

Co więc jest treścią sakramentów? Stanowi ją, rzecz jasna, Chrystus. W takim więc stopniu, w jakim sakramenty pomagają nam w pielęgnowaniu, umacnianiu i pogłębianiu prawdziwego poznania Chrystusa, tak byśmy mogli pełniej Go posiadać i cieszyć się całym Jego bogactwem, w takim właśnie stopniu są one dla nas skuteczne (Inst. 4.14.16). Taką funkcję pełniły już rozmaite obrzędy Starego Przymierza, które Kalwin także określa mianem sakramentów; jeśli jednak chodzi o znaki Nowego Przymierza, ukazują one Chrystusa tym wyraźniej, im bliżej został On objawiony ludziom, odkąd Ojciec rzeczywiście ukazał Go tak, jak był zapowiedziany. Chrzest zaświadcza, że jesteśmy obmyci i oczyszczeni, a Wieczerza Eucharystyczna – że jesteśmy odkupieni. Obmycie jest przedstawione za pomocą wody, zadośćuczynienie – przez krew (Inst. 4.14.22).

Dzięki takiemu ujęciu sakramentów Kalwin zabezpiecza nas przed dwoma przeciwstawnymi błędami. Z jednej strony pojawiała się i pojawia wśród chrześcijan tendencja, by postrzegać działanie tych obrzędów jako coś magicznego i automatycznego. Zgodnie z przekonaniami powszechnymi w zachodnioeuropejskim Kościele sprzed epoki reformacji, słowa wypowiadane przez kapłana – po łacinie, a więc niezrozumiale dla ogółu wiernych – miały sprawiać w chlebie i winie nadprzyrodzoną przemianę, zaś akt ich spożywania (a raczej spożywania samego chleba) powodować miał pewne skutki natury duchowej, o ile na drodze do tego nie stanęła – po stronie osoby przyjmującej sakrament – żadna przeszkoda. Przeciwstawiając się takiej teologii, Kalwin powołuje się na działanie sakramentów Starego Testamentu, takich jak drzewo życia lub tęcza ukazana Noemu:

Dla Adama i Noego te rzeczy miały charakter sakramentów – nie dlatego, że drzewo mogło dać Adamowi i Ewie nieśmiertelność, której samo nie posiadało, ani że tęcza (będąca jedynie odbiciem promieni słonecznych na chmurach) mogła faktycznie powstrzymać wody, lecz dlatego, że zostały naznaczone Słowem Bożym jako znaki i pieczęcie Jego przymierza. Drzewo wcześniej było po prostu drzewem, a tęcza – tęczą; lecz gdy zostały opatrzone Bożym Słowem, nadano im nową formę: zaczęły być tym, czym wcześniej nie były. (…) Czemuż to srebro w postaci surowej i srebro wybite w monety nie mają tej samej wartości, skoro są tym samym metalem? Otóż dlatego, że to pierwsze ma tylko swoją naturę, podczas gdy to drugie, odciśnięte publiczną pieczęcią, staje się pieniądzem i zyskuje nową wartość. A czyżby Pan nie był w stanie odcisnąć swojego Słowa na swoich stworzeniach, tak aby rzeczy, które wcześniej były tylko surowymi elementami, mogły stać się sakramentami? (Inst. 4.14.18)

Krótko mówiąc, w sakramentach przemianie ulega nie substancja, lecz znaczenie użytych w nich elementów.

Z drugiej zaś strony Kalwin odżegnuje się od poglądów, które sprowadzają sakramenty do pustych symboli, niewnoszących nic w relację chrześcijanina z Bogiem. Jako protestanci ewangelikalni, próbując odciąć się od rozbuchanej sakramentologii rzymskiego katolicyzmu, popadamy często w przeciwstawny błąd, redukując znaczenie chrztu i Wieczerzy Pańskiej do tego stopnia, iż sami zaczynamy powątpiewać w to, czy są nam w ogóle w Kościele potrzebne. Zwłaszcza w odniesieniu do chrztu eksponujemy jego wymiar horyzontalny (nazywając go symbolem, przez który wyrażamy wiarę przed ludźmi), zapominając zupełnie o wertykalnym (tzn. o jego znaczeniu w relacji Bóg-człowiek). Jeśli jednak stworzymy listę wszystkich fragmentów, w których autorzy nowotestamentowi opisują skutki chrztu i jego zastosowania, powinniśmy się szybko zorientować, że w ich teologii chrztu dominuje ów wymiar wertykalny. Co więcej – im mocniej podkreślamy, że chrzest jest naszym, ludzkim działaniem, tym mniej komfortowo czujemy się z biblijnym językiem, w którym chrzest prowadzi do odpuszczenia grzechów, włączenia w Chrystusa i tak dalej; bo czyżby nasz uczynek miał zapewniać nam zbawienie? Kalwin przypomina nam jednak, że sakramenty są przede wszystkim aktami komunikacji skierowanymi przez Boga do nas, zaś dopiero w drugiej kolejności wyrazem naszej pobożności przed Nim, a także wobec aniołów i ludzi (por. Inst. 4.14.1).

Najlepszym podsumowaniem niniejszego tekstu będzie zacytowanie kilku pytań i odpowiedzi ze spisanego przez Kalwina Katechizmu genewskiego.5

314. Czy możesz podać mi powód, dla którego Pan tak postępuje [posługując się sakramentami]?
W ten sposób bierze On pod uwagę naszą słabość. Gdybyśmy byli całkowicie duchowi, moglibyśmy – jak aniołowie – duchowo oglądać zarówno Jego, jak i Jego łaskę. Ale ponieważ jesteśmy obudowani tym naczyniem glinianym, potrzebujemy obrazów i zwierciadeł, które w ziemski sposób ukazują rzeczy duchowe i niebiańskie – inaczej nie bylibyśmy w stanie ich pojąć. Jednocześnie leży w naszym interesie, by wobec obietnic Bożych angażowały się wszystkie nasze zmysły, tak by obietnice te były nam tym pewniej potwierdzone.
315. Skoro Bóg ustanowił sakramenty z myślą o naszej potrzebie, czy nie byłoby arogancją myśleć, że możemy się bez nich obejść?
Z pewnością: dlatego ten, kto dobrowolnie powstrzymuje się od korzystania z nich, tak jakby ich nie potrzebował, pogardza Jezusem Chrystusem, odtrąca Jego łaskę i gasi Ducha.
(…)
317. Jak zatem i kiedy sakramenty wywierają swój skutek?
Wtedy, gdy przyjmujemy je w wierze, szukając w nich wyłącznie Jezusa Chrystusa i Jego łaski.
318. Dlaczego mówisz, że w sakramentach trzeba szukać Jezusa Chrystusa?
Mam na myśli to, że nie powinniśmy chwytać się widzialnych znaków i szukać w nich naszego zbawienia, ani wyobrażać sobie, że zawierają one moc udzielania łaski, lecz raczej że mamy posługiwać się znakiem jako pomocą, która prowadzi nas bezpośrednio do Chrystusa, abyśmy w Nim znaleźli nasze zbawienie i wszelkie dobro.


  1. Cytaty z Pisma Świętego, o ile nie zaznaczono inaczej, za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Przekład Ekumeniczny z języków oryginalnych, Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 2021.
  2. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 1994.
  3. Za: Biblia, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza. Przekład z języka hebrajskiego, aramejskiego i greckiego. Wydanie pierwsze, Ewangeliczny Instytut Biblijny, Poznań 2016.
  4. Wszystkie cytaty z tego dzieła (opatrzone odnośnikami Inst. księga.rozdział.akapit) to tłumaczenie własne na podstawie: Calvin’s Institutes, [online], [dostęp: 10 lipca 2025], Dostępny w internecie: https://www.ccel.org/ccel/calvin/institutes.vi.xv.html.
  5. Niniejszy cytat to tłumaczenie własne na podstawie: Catechism of the Church of Geneva, [online], [dostęp: 10 lipca 2025], Dostępny w internecie: https://apostles-creed.org/wp-content/uploads/2014/07/the-geneva-chatechism.pdf.
  • 47 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Pastor pomocniczy w Zborze Kościoła Chrześcijan Baptystów EXE w Gdańsku. Absolwent teologii na Wyższym Baptystycznym Seminarium Teologicznym w Warszawie oraz amerykanistyki na Uniwersytecie Gdańskim. Pasjonat wszystkiego, co związane z Bożym Słowem oraz historią Bożego ludu. Prowadzi służbę Akademickich Spotkań Biblijnych w Trójmieście.