Spójrz proszę głębiej
Pewnego piątkowego popołudnia w pośpiechu zrywałam jabłka z małej jabłonki. Pośpiech ani ponura i wietrzna aura nie przeszkadzały mi w rozmyślaniach. Wkładając kolejne owoce do koszów, zachwycałam się każdym z osobna. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że mijając w supermarkecie skrzynkę z takimi jabłkami, najprawdopodobniej w ogóle nie zwróciłabym na nie uwagi.
Lubię piękno. Lubię to, co jest ładne: rzeczy, wnętrza, widoki a nawet drobiazgi. Kupując owoce wybierałam zawsze te najpiękniejsze, a ich piękno sprawiało mi wielką radość i powodowało uśmiech na twarzy. Nawet racjonalne uwagi mojej mamy, że te najpiękniejsze są zazwyczaj najbardziej pędzone chemią, nie były w stanie mnie do nich zniechęcić. I nagle stojąc na drabinie przy małej jabłonce, przypomniawszy sobie to wszystko, spojrzałam na małe jabłko trzymane w ręce. Obiektywnie patrząc przedmiot mojego zachwytu nie był ładny. Zamiast lśniącej czerwonej skórki, zobaczyłam bladą, matową, nakrapianą maleńkimi plamkami. Co sprawiło, że potrafiłam się zachwycić takim jabłkiem?
Patrząc na owoc w mojej ręce nie widziałam tylko jabłka z niezbyt atrakcyjną skórką, ale coś więcej. Widziałam ogród, o którym zawsze marzyłam a w jego tylnej części niepozorną, przekrzywioną na bok jabłonkę. Widziałam pąki pojawiające się wczesną wiosną na gałęziach, które zimą wydawały się zupełnie bez życia. Później zachwycałam się maleńkimi listkami i delikatnymi kwiatami. Latem mój podziw rósł wraz z zielonymi jabłuszkami, które powoli stawały się coraz większe, a następnie czerwieniły w jesiennym słońcu. Przypominałam sobie pierwsze chłodne poranki, kiedy zaraz po przebudzeniu, w grubym swetrze wybiegałam do ogrodu, by sprawdzić, czy niska temperatura nie zaszkodziła owocom. Cały ten proces i towarzyszące jemu emocja sprawiły, że trzymany w ręku jabłko wydawało mi się ósmym cudem świata.
Podobnie jest w życiu. Często zabiegani i zapracowani podziwiamy to, co ma tylko powierzchowną wartość. Nie mając czasu na refleksje zaczynamy tracić zdolność do spoglądania głębiej i ginie nam z oczu to, czego nie da się wyrazić uproszczonymi memami, co jest zbyt mało atrakcyjne, aby pokazać to w mainstreamowych mediach, czego nikt nigdy nie zareklamuje, bo nie będzie można z tego czerpać wymiernych korzyści. Nie wiedząc nawet kiedy, sami zaczynamy wyznawać ten uproszczony model. Nasze życie wydaje się nudne, smutne i nieciekawe, bo ciągle spotykają nas większe lub mniejsze trudności. Zmagamy się z problemami natury zdrowotnej czy finansowej, nasze marzenia się nie spełniają, a codzienność wypełnia praca oraz tęsknoty do zbyt krótkiego urlopu. Postrzegając w ten sposób, z zazdrością patrzymy na tych którzy mają więcej, których życie wydaje się łatwiejsze, wygodniejsze. Ze wszystkich sił dążąc do tego, aby było nam lepiej, marząc o spełnieniu i satysfakcji we wszystkich sferach naszej egzystencji, łapczywie gonimy za wszystkim, co przedstawi nam się w pięknym opakowaniu czy świetnie zareklamuje jako antidotum na nasze nieszczęście.
Powyższy sposób myślenia sprawia, że często jesteśmy zawstydzeni i zaniepokojeni, kiedy zaczynamy rozmawiać o Bogu i przesłaniu Biblii, które wydają się nie pasować do współczesnych czasów. Dlatego bardziej lub mniej świadomie próbujemy dostosować chrześcijaństwo do popkulturowych realiów, opakować je w atrakcyjną formę, zareklamować odwołując się do naszych emocji oraz spłycić jego przesłanie do chwytliwych haseł marketingowych. Zapominamy natomiast o tym, że chrześcijaństwo nie jest lekarstwem na bolączki życia, ale nadaje mu właściwy kontekst. Tylko wtedy, kiedy spojrzymy głębiej – kiedy pozwolimy sobie na refleksje, konfrontowanie i kwestionowanie popularnych poglądów, na zadawanie niewygodnych pytań i szukanie trudnych odpowiedzi – tylko wtedy będziemy w stanie dostrzec niesamowite piękno i bogactwo chrześcijaństwa. A kiedy odkryjemy jego wartość, z którą nic, nawet najatrakcyjniej zareklamowane, nie będzie w stanie konkurować, wtedy inaczej zaczniemy postrzegać również nasze życie. I wtedy, pomimo wszystkich codziennych przeciwności i życiowych porażek, będziemy mogli stać w pochmurny dzień na małej drabince i zachwycając się niepozornym jabłkiem, czuć się najszczęśliwszymi ludźmi na ziemi.