Konflikt izraelsko – palestyński: kogo powinien wspierać chrześcijanin?
Konflikt izraelsko-palestyński póki co się nie zatrzymuje. Trwa od wielu dekad i co pewien czas eskaluje na nowo. Znajdujemy się w czasie kolejnej z takich eskalacji. Spora liczba znajomych chrześcijan w mediach społecznościowych umieszcza na swoich zdjęciach profilowych nakładki, na których znajduje się biało-niebieska flaga z gwiazdą Dawida i napisem I stand with Israel (ang. Wspieram Izrael) lub Pray for Israel (ang. Módl się o Izrael). Ewangelikalni chrześcijanie w Polsce dość często w swoim światopoglądzie mają silne pragnienie wspierania współczesnego państwa Izrael i etnicznych Żydów. Jednocześnie mam też niemałą liczbę wierzących znajomych, którzy patrząc na ostatnich kilka dni i tygodni na Bliskim Wschodzie twierdzą, że Palestyńczycy są pokrzywdzeni zachowaniem Izraela, a cały konflikt wynika z zachłanności tego państwa, które nie respektuje międzynarodowego prawa określającego jego granice. Twierdzą, że Izrael po kawałku wydziera ziemie Palestyńczykom, którzy mieszkają na nich od stuleci. Zazwyczaj jednak ci znajomi nie umieszczają oznak sympatii dla narodu palestyńskiego w miediach społecznościowych, bo mogłoby to być źle odebrane w ich środowisku — jako antysemityzm, czy wspieranie terrorystów. Jak zatem powinni się w tym wszystkim zachować chrześcijanie? Kogo wspierać? Co mówi o tym Biblia? Postaram się krótko odpowiedzieć na te i inne pytanie z mojej własnej perspektywy oraz zmierzyć się z kilkoma popularnymi twierdzeniami dotyczącymi tego konfliktu, które pojawiają się w środowisku ewangelikalnym.
Czy Bóg dał tę ziemię Izraelowi?
Bóg obiecuje dać Abrahamowi i jego potokom ziemię Kannan (Rdz 17:8), teren której zajmują dzisiaj Izraelczycy i Palestyńczycy. Jednocześnie istnieje wiele fragmentów mówiących o zależności pomiędzy posłuszeństwem Bogu, a możliwością zamieszkiwania ziemi obiecanej przez potomstwo Abrahama (Pwt 28:15-69). Taką zależność (posłuszeństwo Izraela — zamieszkiwanie Kanaanu) można znaleźć na przestrzeni całego Starego Testamentu – Kpł 25:18, 2 Krl 23:27, Am 5-6, Jr 7. Wiemy również, że wybranie Izraela jako swojego narodu, nie oznaczało, że Bóg gardził wszystkimi innymi narodami. Obiecał przecież błogosławić Ismaela (Rdz 17:20), nie chciał zniszczyć i żałował Niniwy (Jon 4:11), nazywa perskiego władcę Cyrusa swoim pomazańcem (tzn. mesjaszem) w Iz 45:1-8. Jozue, pod wodzą którego Izraelici zdobywali Kannan, uszanował zawarte przymierze z Gibeonitami, choć wzięli oni podstępem Izraela, i nie zniszczył ich miasta (Joz 11:19), bojąc się sprawiedliwości Bożej (Joz 9:19). Bogu nie podoba się zatem łamanie wcześniej zawartych umów! W Nowym Testamencie Apostoł Paweł potwierdza to, iż Bóg troszczy się o wszystkie narody i chce zbawić ludzi z każdego z nich, Dz 17:26-28: Z jednego pnia wywiódł też [Bóg] wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania, żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas. Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli: Z jego bowiem rodu jesteśmy. Ponadto Jezus zapowiada, że „dom” Izraela opustoszeje ze względu na ich nieposłuszeństwo wobec Boga (Mt 23:37-39), a Królestwo Boże zostanie im odebrane (Mt 21:43).
Patrząc na minione wieki i to, że przez wiele z nich tamtejszy teren zamieszkiwali Palestyńczycy oraz to, że przywrócono Żydom ich państwo w 1947 roku, uważam, że i jedni i drudzy mają sprawiedliwe, historyczne prawo do zamieszkiwania tej ziemi i przestrzegania ustalonych granic. Niestety patrząc na raporty międzynarodowe i jedni i drudzy dopuszczają się ciągłych nadużyć we wzajemnych relacjach, przez brak poszanowania dla ustalonych praw, a nawet zbrodnie.
Izraelici to naród wybrany przez Boga. Czy w związku z tym nie powinniśmy ich wspierać? Przecież Bóg błogosławi tych, którzy będą im błogosławić?
Z perspektywy Starego Testamentu — tak, Żydzi są narodem wybranym przez Boga do szczególnego Jego błogosławieństwa, ale ponownie, sprawa nie jest taka prosta. Jak już pisałem powyżej, choć Bóg zdecydował, że Izaak jest synem obietnicy, to nie znaczy, że odciął Ismaela od błogosławieństw. Choć niektóre narody wytępił ze względu na ich zepsucie i niegodziwość (Rdz 18:20-21, Kpł 18:3, Joz 11:20), to Jego pragnieniem było to, aby wszystkie narody przychodziły do Niego (Iz 66:20-21), a cudzoziemców, którzy zamieszkali w Izraelu nakazał traktować jak swoich rodaków (Kpł 19:33-34). Gdy posyłał Izrael do Babilonu, nakazał modlić się o pomyślność miasta, w którym się znajdą (Jr 29:7), a wraz z powrotem z niewoli babilońskiej, Bóg nakazał przydzielić część ziemi na takich samym zasadach izraelitom, jak i mieszkańcom z innych narodów (Ez 47:21-23). Izrael jako lud przymierza miał zatem szczególne miejsce w Bożym sercu, jednak to nie oznacza niesprawiedliwości lub odrzucenia wszystkich innych. Wręcz przeciwnie, Izrael powinien być inkluzywny — chętnie włączający do siebie, a nie ekskluzywny.
Z perspektywy Nowego Przymierza etniczny Izrael przestał być narodem wybranym. Królestwo Boże zostało im zabrane (Mt 21:43). Prawdziwym Izraelem nie są ci, którzy pochodzą z niego wedle krwi, ale są nim wszyscy wierzący w Jezusa Chrystusa (Rz 2:28-29, Gal 3:28-31). Proroctwa dotyczące odbudowy domu Izraelskiego i przybytku Dawida wedle Apostoła Piotra spełniły się wraz z powstaniem Kościoła (Dz 15:14-19), a w zbawieniu człowieka zupełnie nie liczy się to, z jakiego kto pochodzi narodu (Kol 3:11). Nie ma dwóch dróg zbawienia — jednej dla Izraela, drugiej dla Kościoła, nie ma dwóch wybranych przez Boga grup — Izraela i Kościoła. Jasnym jest to, że każdy Żyd, aby być zbawionym, musi się nawrócić do Chrystusa, tak samo jak każdy inny człowiek z każdego innego narodu. Gdy tak się stanie będzie uczestnikiem wszelkich duchowych błogosławieństw niebios (Ef 1:3, 2 P 1:3-11). Nie ma błogosławieństwa Bożego poza Chrystusem.
Co do etnicznego Izraela, to patrząc na Rz 9-11 i Księgę Objawienia mam przekonanie, że nastąpi kiedyś w tym narodzie wielkie duchowe przebudzenie, tak jak przychodzi ono na inne narody dzisiaj i przychodziło w historii. Jednak będzie to nawrócenie do Chrystusa, a nie zbawienie kogoś z racji jego urodzenia w takim czy inny narodzie.
Palestyńczycy to przecież terroryści, jak mamy ich wspierać?
Każdy, kto tak twierdzi, jest bardzo niesprawiedliwy! Szczególnie, gdy mówi to ewangelicznie wierzący protestant w Polsce. Ileż to razy słyszeliśmy hasło Polak-katolik? Dla mnie jest ono krzywdzące, bo jestem Polakiem w pełni tego słowa znaczeniu i mam polską tożsamość, a nie jestem rzymskim katolikiem. Uogólnienia są często czymś krzywdzącym. Jeśli popatrzeć na statystykę: przy podobnej liczebności 2,1% obywateli Izraela to chrześcijanie, natomiast po drugiej stronie, 6% Palestyńczyków to chrześcijanie. Dane wziąłem z Wikipedii, więc nie są one bardzo wiarygodne, ale w każdym z haseł można znaleźć odpowiednie przypisy, aby pogłębić swoją wiedzę i sięgnąć jeszcze dalej po kolejne statystyki. Zatem patrząc na „procenty” w Palestynie chrześcijaństwo ma się lepiej niż w Izraelu. Tym samym, gdzie jest więcej naszych braci i sióstr w Chrystusie? Statystycznie sprawa jest jasna, choć oczywiście to nie statystyka świadczy o przemienionym sercu i nowym narodzeniu, które konstytuuje chrześcijanina.
Uczciwie należy też przyznać, że w jednym i drugim narodzie, tak samo jak w każdym innym, znajdują się ugrupowania ekstremistyczne walczące przemocą z innymi, zgodnie ze swoją ideologią. Nie wrzucajmy wszystkich do „jednego wora”, sami przecież nie lubimy gdy robi się tak z nami. A co najważniejsze, jest to zupełnie sprzeczne z nauką Chrystusa, który każdego człowiek traktował indywidualnie i nie bał się łamać utartych społecznie schematów.
Rozwiązaniem nie jest droga środka!
Konflikt pomiędzy Palestyńczykami, a Żydami trwa od lat. Kto ma rację? Nie wiem! Ich wspólna historia jest bardzo trudna, tak poplątana, że nie da się już chyba dzisiaj rozwikłać wielu zagadek. Zarówno oficjalna jak i nieoficjalna polityka obu grup bywa brudna, przebiegła i zła. Znamy tylko skrawki problemów podawane nam przez różnego rodzaju media i osobistości, które również w tym konflikcie miewają swoje interesy, więc zawsze powinniśmy mieć sporą dozę rezerwy dla opinii, które nam się serwuje. Jestem jednak przekonany, że rozwiązaniem, za którym powinni optować chrześcijanie, nie jest stanięcie po którejś ze stron, ani nie jest też droga środka. Bo niby gdzie ona przebiega? Uczciwie należy przyznać, że wszyscy zaangażowani w konflikt dopuszczają się wielu przewinień.
Nie wierzę w ogólnoświatowy pokój, który miałyby zaprowadzić organizacje międzynarodowe i w to, że ustalenia ludzkie miałyby być sprawiedliwe, uczy tego nawet nasza historia. Nie szukam sprawiedliwości w tym świecie, bo on mało o niej wie. Rozwiązaniem dla wojny, starć, nienawiści, wzajemnej niechęci jest zawsze Ewangelia, a nie polityka. Dobra Nowina, przesłanie o Świętym Bogu, który pełen łaski i miłości ratuje przez swojego Syna grzesznego człowieka od wiecznego potępienia! Każdy człowiek jest stworzony na Boży obraz i podobieństwo. Nie czyńmy między ludźmi różnicy. Zarówno antysemityzm jak i „antypalestynizm” to grzech. Wszyscy, niezależnie od urodzenia, jesteśmy z natury pogrążeni w złu i zepsuciu (Rz 3:10-18), jesteśmy sługami diabła i dziećmi wartymi jedynie gniewu Bożego (Ef 2:1-3). Jednak Bóg postanowił przyjść do nas i objawić swoją chwałę, aby wielu pociągnąć do zbawienia. Ewangelia zmienia serca ludzi, a wraz z nią przychodzi Duch Święty obdarowujący gotowością do przebaczenia i uniżenia. Jezus wzywa nas do tego, byśmy modlili się i błogosławili tak samo naszym przyjaciołom, jak i wrogom oraz przebaczali, tym którzy nas krzywdzą. Tylko Ewangelia może uspokoić na stałe konflikt pomiędzy Izraelitami i Palestyńczykami!
Modlę się zarówno o jednych, jak i o drugich, o to, aby Ewangelia do nich dotarła i trafiła na grunt, na którym wyda obfity owoc. Nie chcę żadnej ze stron faworyzować. Wierzę, że i jedni drudzy tak samo mocno potrzebują Chrystusa.
Zbór w którym mam przywilej służyć, znajduje się na terenie byłego Getta Warszawskiego. Latem codziennie przed naszym budynkiem przechodzą wycieczki żydowskie. Nasza kaplica jest dla nich otwarta i każdy jest w niej mile widziany. W środku mamy traktaty ewangelizacyjne w języku hebrajskim mówiące o zbawieniu tylko w Jezusie. Jednocześnie też jestem otwarty na wszystkich etnicznych Arabów i mam kilka narzędzi ewangelizacyjnych, aby pokazać im Boga, który jest kochającym i łaskawym Ojcem. To określenie (ojciec), którym nie nazywa się Allaha, a o którym bardzo potrzebują usłyszeć muzułmanie chcący zasłużyć sobie na zbawienie własnymi uczynkami. Chcę okazywać miłość religijnym żydom i muzułmanom, etnicznym Izraelitom i Arabom. W tym wszystkim modlę się szczególnie o palestyńskich i żydowskich chrześcijan, aby ziemskie podziały nie wpłynęły na jedność Kościoła. Aby kochali siebie nawzajem jako braci i siostry i głosili Ewangelię wszystkim swoim sąsiadom.
Pamiętajmy, że bliscy Bożemu sercu są ludzie odrzuceni i niesprawiedliwie traktowani. On zna prawdę dotyczącą tego co dzieję się na Bliskim Wschodzie, wzywa nas również abyśmy łaknęli sprawiedliwości (Mt 5:6), zachowali czyste serce (Mt 5:8) i czynili pokój (Mt 5:9). Nade wszystko pamiętajmy o wezwaniu Jezusa: Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt 28:19-20). Taką właśnie postawę chcę zachować patrząc na konflikt izraelsko-palestyński.