„Nie wiem, nie znam się, nie potrafię, nie umiem” – gdy upada postanowienie poznawania Słowa Bożego
Mój pierwszy wpis na niniejszym blogu dotyczył zachęty do przeczytania całej Biblii w ciągu roku. Jestem przekonany, że wielu z was w ramach postanowień noworocznych utwierdziło siebie w tym, że w kolejnym roku będą poznawać więcej Słowa Bożego. Jest to zdecydowanie postanowienie godne pochwały, jednak co zrobić, aby nie skończyło się ono na Blue Monday[1]? Wielokrotnie znajdowałem siebie w sytuacji, kiedy to po uczestnictwie w zachęcającej konferencji chrześcijańskiej, lub obozie młodzieżowym, wracałem do domu pełen motywacji do czytania Pisma Świętego i po kilku dniach wraz ze spadkiem emocji i wrażeń, opadała również werwa do realizacji postanowienia. Co zatem zrobić, aby stale być pełnym pasji dla Słowa i tym samym być bliżej Chrystusa? To pytanie, które stawia sobie prędzej czy później każdy, kto uczestniczył w chrześcijańskich wydarzeniach lub postawił na słuszne priorytety w swoim życiu. Chciałbym spróbować pomóc na nie odpowiedzieć w dalszej części tego tekstu.
Biblijne przesłanki
Apostoł Paweł pisze do Tymoteusza “[..]od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię̨ mogą̨ obdarzyć́ mądrością̨ ku zbawieniu przez wiarę̨ w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tym. 3:15-17). Paweł pisząc o Pismach odnosił się do Starego Testamentu, ale myślę, że możemy te słowa zastosować dzisiaj do wszystkich 66 ksiąg Biblii.
Po pierwsze wskazuje on na to, że Tymoteusz zna Pisma od dzieciństwa. To oznacza, że Biblia nie jest czymś do czego trzeba dorosnąć, aby zacząć ją rozumieć. Nie jest jak Poradnik Krawcowej, który nie ma dla ciebie żadnego znaczenia jeśli obiektem twego zainteresowania nie jest maszyna do szycia. Biblia to coś, co może czytać, rozumieć i stosować każdy, kto ma pragnienie poznawania Boga. Tak samo ludzie w sile wieku, jak i dzieci, rodzice i młodzież
Po drugie Paweł pisze, że Tymoteusz zna Pisma. Rozdział wcześniej mówi: “Rozważ, co mówię, a Pan da ci właściwe zrozumienie wszystkiego” (2 Tym. 2:7). Rozważ oznacza, że poznawanie Boga wymaga pracy. Tu nie chodzi o to, by czekać, aż na nas spadnie nadprzyrodzone oświecenie, wręcz przeciwnie, rozważ i wtedy Pan da ci poznanie. Jeśli chcesz faktycznie trwać blisko Boga, to potrzebujesz stałego i bliskiego dostępu do Jego Słowa, które będzie w tobie pracowało. Potrzebna jest dyscyplina i praca umysłu. Niezbędna do pełni zrozumienia jest przy tym łaska Boża (módl się o nią za każdym razem gdy otwierasz kolejne strony Biblii), ale z twojej strony potrzebna jest ciężka praca – rozważaj, a Pan da ci poznanie. Konsekwencją tego będziesz ty, jako człowiek Boży który jest doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany.
Praktyka
Chcąc przekazać praktyczne pomysły na to, by nie wypalać się i nie zniechęcać, a raczej rozwijać w tym wszystkim, o czym była mowa, pragnę nieco skorzystać z porad, jakie znalazłem w książce Zdrowi członkowie Kościoła [2], autorstwa Thabiti M. Anyabwile, pastora związanego z ruchem The Gospel Coalition i 9Marks. Co zatem zrobić by mieć korzenie duchowe głęboko wrośnięte w Biblię?
- Praktykowanie codziennego tzw. cichego czasu (czytania Słowa i modlitwy) jest tak oczywiste, że nie widzę potrzeby, aby się nad nimi rozpisywać. Jednak co zrobić, gdy nie rozumiem czytanego tekstu lub nie potrafię go dobrze zinterpretować? Jeśli boisz się sięgać do nowych fragmentów Biblii, żyj przez tydzień tym co słyszałeś np. na niedzielnym kazaniu, grupie domowej czy spotkaniu młodzieżowym. Wracaj w swoim czasie skupienia nad Słowem do fragmentów, które były omawiane, staraj się wyciągnąć z nich to, czego kaznodzieja czy lider nie miał możliwości omówić. Zapytaj się ich jakie teksty możesz jeszcze przeczytać, aby lepiej zrozumieć dany fragment, albo co będzie omawiane w następnym tygodniu, by dobrze się do tego przygotować. Nie zamykaj się sam w swoim światku chcąc zrozumieć samemu Słowo, jeśli widzisz, że idzie ci ciężko włącz w to innych, a najlepiej tych, którzy są dla ciebie autorytetem w poznawaniu i interpretowaniu Pisma.
- Rozmawiaj z przyjaciółmi na temat kazania czy rozważania, jakie mieliście na grupie. Niech to, co słyszeliście, żyje w was jak najdłużej. Porozmawiajcie po nabożeństwie o tym, co najbardziej dało wam do myślenia, było nową informacją lub stało się wyzwaniem. Jeśli macie możliwość i chęci wysłuchajcie jakiegoś kazania przez Internet i wspólnie je omówcie. Tak jak w punkcie pierwszym, zachęcam, włącz innych do twojego rozwijania się w Bogu.
- Inwestuj w dobre książki chrześcijańskie i rozbudowuj swoją domową bibliotekę. Pamiętam, że kiedy powstało w moim sercu pragnienie służenia Bogu, natrafiłem w Internecie na wywiad z pewnym doświadczonym i długoletnim pastorem. Zadano mu pytanie, co polecił by młodym ludziom, którzy pragną w przyszłości zostać kaznodziejami, a nie mają teraz możliwości pójścia do seminarium? Jego odpowiedź brzmiała: Czytaj tak dużo dobrych chrześcijańskich książek, ile tylko możesz. Patrząc po kilku latach na moje życie i wpływ, jaki wywarły na mnie książki, w pełni mogę się z tym zgodzić. Zachęcam, niezależnie od tego czym jest twoja służba – czytaj dużo i często dobre książki. Wielu autorów pomogło mi lepiej zrozumieć dany fragment biblijny, spojrzeć na niego z innej perspektywy, rozwinąć rozumienie wielu aspektów chrześcijaństwa itd. Często ci ludzie przechodzili już dawno przez problemy, których ja doświadczam dzisiaj i dzięki Bogu znaleźli dobre rozwiązanie. Dlaczego zatem ja mam robić wszystko sam, skoro jest tak wielu, od których mogę się uczyć? Po raz kolejny, włącz innych do twojego rozwijania się w Bogu.
- Prowadź notatkami. Kup sobie drogi zeszyt, taki którego będzie ci żal jeśli zobaczysz go po jakimś czasie leżącym w kącie, i zacznij zapisywać to, czego uczy cię Bóg. Prowadź zapiski z kazań i grup, tak by później na ich podstawie łatwo przypomnieć sobie o czym była mowa. Zapisuj cytaty i przemyślenia z przeczytanych książek. Podziel się nimi z przyjaciółmi. W ten sposób pozostaną one z tobą znacznie dłużej i nie raz będziesz mógł z nich skorzystać w potrzebie. Jeśli chcesz zdać bardzo dobrze egzamin, musisz prowadzić pilne notatki i wracać do nich przed sesją. Czy nie o wiele bardziej powinniśmy dbać o nasze przygotowanie w Bożej szkole życia?
- Wyrób sobie nawyk zadawania pytań. Wielki ewangelista Jonathan Edwards miał postanowienie, że nie położy się spać dopóki nie znajdzie odpowiedzi na pytania, które go dręczyły lub przychodziły na myśl podczas studiowania Słowa. Widzę, że łatwo przychodzi nam zupełnie odwrotne podejście – nie rozumiem czegoś, fragment jest za trudny, nie wiem jak to zinterpretować, więc przeskoczę dalej, może później trafi się coś “co Bóg zechce mi powiedzieć.” Szukaj odpowiedzi na trudne fragmenty Biblii. Zadzwoń do swojego pastora z prośbą o wyjaśnienie, poszukaj w komentarzach biblijnych, zapytaj innych co o tym myślą, po prostu szukaj odpowiedzi. To co wydaje się nudne i niezrozumiałe to wciąż zapis Bożego przesłania dla człowieka. Znalazł się on tam celowo i z konkretnego powodu, dlaczego miałbyś wybierać sobie tylko to co łatwe i “lekkostrawne”, a bać się reszty?
Najważniejszy wniosek
W zasadzie z każdego z tych punktów wysuwa się jeden wniosek – nie bądź sam. Współczesne chrześcijaństwo niestety poszło w drugą stronę. Dzisiaj skupiamy się przede wszystkim na tzw. „relacji” między Bogiem i człowiekiem. Pieśni, które śpiewamy zazwyczaj mówią o tym jak pojedynczy człowiek JA doświadcza Boga. Przy czytaniu Biblii skupiamy się na tym, co Bóg mówi do mnie. Wszędzie tam pojawia się JA, co w takim razie z Kościołem? Po co nam on? Jest jeszcze potrzebny? Jeśli tak, to do czego? Abyśmy spotkali się raz w tygodniu i pochwalili się czego MNIE uczy Bóg? Oczywiście, że nie, choć nie umniejszam wartości chrześcijańskiego świadectwa. Bóg powołuje indywidualności, ale po to, by tworzyli jedno ciało – Kościół, który ma przypominać armię, a nie partyzantów pochowanych w lesie. „Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało…” (1 Kor. 12:12-13). Skoro tak się sprawy mają, to korzystajmy z tego bogactwa i trwajmy w Chrystusie, nie tylko jako JA, ale jako MY. Jeśli Bóg dał ludziom Kościół, a oni twierdzą, że uda im się żyć samemu, to czy nie jest to pycha? Chcesz trwać w dobrej relacji z Bogiem, być blisko Pisma, być człowiekiem modlitwy, zaangażowanym w służbę i uciekającym od grzechu? Włącz innych do twojego wzrostu duchowego, a nie pożałujesz.
1) Pseudonaukowa nazwa na dzień uznawany w popkulturze za najgorszy w roku, związany m.in. z upadkiem większości postanowień noworocznych, przypadający na trzeci poniedziałek stycznia.
2) Thabiti M. Anyabwile, Zdrowi członkowie Kościoła, Fundacja Ewangeliczna, Toruń 2018.