Bóg przełomów?
Moja Biblia jest pełna dat, zapisanych przy podkreślonych wersetach i notatkach znajdujących się na marginesach kartek. To właśnie one przypominają mi o wielu momentach z mojego życia i związanych z nimi przeżyciach. Kilka dni temu na jednym z kazań usłyszałam werset, który kiedyś był mi bliski. Natychmiast odszukałam go w swojej Biblii, a tam, obok niego, zanotowana była data. Cofnęłam się w czasie o prawie cztery lata, przypominając sobie tamte chwile, tamten czas i tamtą Anię.
Jakiś czas temu moja koleżanka stwierdziła, że bardzo się zmieniłam. „Kiedyś byłaś zawsze taka spięta, a teraz zupełnie inaczej się z Tobą rozmawia”. To „kiedyś”, to właśnie tamta Ania. Silne poczucie odpowiedzialności za siebie, swoje życie i innych oraz przekonanie o tym, że jestem kowalem swojego losu – w myśl przysłowia „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz” – przytłaczały mnie i sprawiły, że żyłam w ciągłym stresie. Wrodzona nadwrażliwość i nabyte przewrażliwienie stały się kajdanami trzymającymi mnie w niewoli własnych wewnętrznych problemów, które utrudniały mi życie, często komplikując, a nawet niszcząc, moje relacje z innymi ludźmi. Data, którą zobaczyłam obok wspomnianego wyżej wersetu, przypomniała mi czas, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę z własnej bezradności i zmęczona ciągłymi porażkami, wołałam do Boga o pomoc. Oczekiwałam przełomu. Nic się jednak nie działo.
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, On może wszystko. Nie raz działał i działa w spektakularny sposób, dokonuje przełomów. Jednak On jest Bogiem suwerennym i sam decyduje, kiedy i w jaki sposób się uwielbi. Żyjemy w dobie Internetu, czasach globalizacji, ekonomicznego dobrobytu, rozwoju technologii oraz demokratycznych haseł wolności, równości i niezależności, wiemy to wszystko, ale często nie jesteśmy świadomi jak bardzo współczesne realia wpływają na nasz sposób postrzegania rzeczywistości. Nie zdając sobie z tego sprawy, przenosimy do swojego duchowego życia motto „szybko, łatwo i wygodnie”, a goniąc za szybkimi i spektakularnymi rozwiązaniami usprawiedliwiamy to stwierdzeniem, że „Bóg może wszystko. Nie możemy Go ograniczać”. Może wszystko, ale czasami NIE CHCE tego uczynić, bo Jego drogi są wyższe od naszych. My myślimy tylko o remedium na nasze teraźniejsze bolączki, On widzie o wiele szerszą perspektywę.
Bóg jest autorem wszechrzeczy, który, podobnie jak pisarz opowieść, napisał Historię. Rodion Raskolników, główny bohater powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara”, popełnia tytułową zbrodnię. Ten czyn poprzedzony jest wewnętrzną walką, przemyśleniami a w końcu decyzją. Nikt jednak nie ma pretensji do Dostojewskiego o to, że Raskolnikow zamordował lichwiarkę. Czytelnik żałuje lub potępia Rodiona, który podjął złe decyzje. Podobnie jest w naszym życiu. Zastanawiamy się nad wieloma sprawami, analizując argumenty za i przeciw dokonujemy wyborów. Czasami podejmujemy decyzje pochopnie lub w emocjach, czasem pod wpływem okoliczności. Później wyrzucając sobie błędy, próbujemy unieść ciężar odpowiedzialności i ponieść konsekwencje naszych czynów. Jednak to wszystko wpisane jest w Historię stworzoną przez jej Autora. Jest też nadzieja. Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie! Pamiętaj o nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki!
Długo tego nie rozumiałam. Przytłoczona odpowiedzialnością za własne błędy i dręczona wyrzutami sumienia nie dawałam sobie rady sama ze sobą. W końcu powoli zaczęło do mnie docierać przesłanie powyższego wersetu. Zdałam sobie sprawę z tego, że dotychczas żyłam tak, jakbym była panią swojego życia. Układałam własne – według mnie najlepsze – scenariusze dla mojego życia i dążyłam do ich realizacji. Ja, moje plany i marzenia były w centrum mojego życia. Podejmując decyzje i dokonując wyborów, kierowałam się tym, co wydawało mi się właściwe i dla mnie najbardziej korzystne. Polegając na własnym rozeznaniu, w rzeczywistości kierowałam się ludzką ograniczoną perspektywą i plątałam swoje ścieżki, doprowadzając do wielu osobistych tragedii. Ratunkiem okazało się odkrycie prawdy, że człowiek został stworzony dla Bożej chwały i w jego życiu, tu na ziemi, chce się uwielbić Chrystus. Zapragnęłam więc życia ku Bożej chwale, skoncentrowanego na uwielbieniu Boga w każdej sytuacji i okolicznościach. Oddałam długopis, aby to On, nie ja, pisał scenariusz mojego życia – moim priorytetem stało się uwielbienie Chrystusa przez czyny, słowa, i postawy; tym zaczęłam kierować się dokonując wyborów oraz podejmując decyzje. Zrozumiałam, że kiedy mój cel jest tożsamy z zamysłem Autora Historii, On sam kieruje moim życiem w doskonały sposób, ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej.
Ta prawda dała mi uwalniające od strachu poczucie bezpieczeństwa a dostrzegając doskonałość Bożego planu, co do rzeczy największych, nauczyłam się ufać Bogu i dostrzegać wspaniałość Jego planu w rzeczach z pozoru najmniejszych. Jego doskonała droga nie była szybkim, łatwym i spektakularnym rozwiązaniem. Była długa i przypominała proces, w którym maleńkie kropelki wody drążą skałę. Bóg ma moc dokonać przełomu w jednej chwili, jednak On sam w swojej suwerenności decyduje, w jaki sposób chce się uwielbić w życiu każdego z nas. Nigdy o tym nie zapominajmy.
Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. Iz 55:8-9