Todd White i zło poza Bożą kontrolą
“Sprawdź, czy tak się rzeczy mają w Biblii! Nie wierz na słowo” – brzmiała pierwsza linijka tekstu w filmiku zawierającym wypowiedź Todda White’a*. Dobrze, sprawdzę.
Sprawdzę również dlatego, że wielu Czytelników bloga polecało mi zapoznać się z służbą przywołanego kaznodziei, przesympatycznego zresztą zdobywcy wielu konferencyjnych tłumów. Niniejszy tekst nie będzie jednak o moim stosunku do Todda White’a, będzie o zaskakująco wątpliwym fragmencie jego wykładu.
Kliknąłem w link, gdyż skusił mnie swoim nieodparcie intrygującym tytułem: “czy Bóg wszystko kontroluje?” Sposób ujęcia tematu sugerował, że odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Pomyślałem sobie: to niemożliwe, żeby chrześcijański kaznodzieja odważył się sformułować przeciwne stanowisko! Niestety, myliłem się.
Todd White i uniewinniony(?) Bóg
Todd White zaczyna od wskazania różnicy pomiędzy stwierdzeniem, że “Bóg jest suwerenny” a stwierdzeniem: “Bóg ma wszystko pod kontrolą” (God is in control). W jego ocenie suwerenność Boga nie oznacza, że Bóg ma wszystko pod kontrolą. “Kiedy mówisz, że Bóg ma nad wszystkim kontrolę, to musisz się zderzyć z tym, że każda rzecz, która się wydarzyła jest z postanowienia Bożego” – podkreśla mówca, najwyraźniej widząc w tym tezę absolutnie wykraczają poza ramy Ewangelii. Dodaje przy tym, iż zdaje sobie sprawę, że niektórzy są zakłopotani tym, co teraz mówi, podkreślając jednak, że “wielu ludzi obwiniało Boga o to, czego On nigdy nie uczynił”. Zdaniem kaznodziei, “Szatan zakradł się i ugryzł kogoś, uciekając potem jak wąż w trawie, a Bóg jest oskarżany o to, czego nie zrobił”. Todd White przyznaje, że kiedy był osobą niewierzącą, to wierzył, że Bóg ma wszystko pod kontrolą, a to oznaczało, że “ktokolwiek został zraniony, ktokolwiek zginął przedwczesną śmiercią, było to z postanowienia Bożego”. W dalszej części wywodu, mówca podaje ilustrację: oto ktoś traci bliską osobę, a jakiś kaznodzieja mówi, że Bóg ma wszystko pod kontrolą i wie co jest najlepsze – po 20 latach ten ktoś zaczyna być zły na Boga i myśleć, że skoro Bóg uczynił to jego mamie, to może uczynić tysiące innych rzeczy, które są w tej samej kategorii. A jeśli tak, to zaczyna widzieć w Bogu złodzieja, który przychodzi, aby kraść, zabijać i niszczyć. Wreszcie, mówca konkluduje swoją wypowiedź, twierdząc, iż istnieją dwie kategorie przyczyn, dla których dzieją się wszystkie rzeczy: pierwsza – kradzież, zabijanie i niszczenie, druga – życie, obfitujące życie. I to jest powodem, dla którego owa kradzież, zabijanie i niszczenie, to nigdy nie jest Bóg. W tezie tej Todd White widzi przepustkę do zakochania się w Bogu, do możliwości refleksyjnego odkrycia: “Ach, a więc to nie był Bóg…?”
Trudno uniknąć wrażenia, że Todd White poprawnie identyfikuje odwieczny problem zła, udzielając jednak odpowiedzi, która nieświadomie gloryfikuje Złodzieja i poniża Pasterza. Trudno o bardziej wyrazisty przykład uproszczenia, które jest nie tyle pomniejszym niedopatrzeniem, co konstrukcyjnym błędem, stawiającym pod znakiem zapytania bezpieczeństwo całej konstrukcji. Dlaczego?
Poniżony Pasterz
Wyobraźmy sobie, że jestem właścicielem pokaźnego stada owiec i powierzyłem opiekę nad nim pewnemu pasterzowi, szeroko zachwalającemu swoje kompetencje. Podobno jest czujny, odpowiedzialny i nieustraszony, będąc znakomitym opiekunem powierzonych mu zwierząt. Pewnego dnia spostrzegam, że w stadzie brakuje dwóch owiec, a nieopodal znajduję resztki pożartych ciał. Natychmiast zwracam się do pasterza, przedstawiając swoje pretensje i wyrażając rozczarowanie. Kiedy jeszcze mówię, staje przed nami współpracownik opiekuna owiec, prosząc, żebym zwolnił, gdyż ma dla mnie wyzwalającą wieść. Przedstawia się jako Todd, twierdząc, że posiada niezwykłe i poruszające informacje, które odsuną od pasterza nawet cień podejrzeń. Kiedy spoglądam mu głęboko w oczy, oczekując na ich przedstawienie, słyszę: “To nie pasterz zjadł twoje owce, to mały wilk, który zakradł się w południe do zagrody! Nie obwiniaj pasterza, nie bądź głupcem – on nigdy nie zjadłby owcy, gdyż jest wegetarianinem!” Cóż, nigdy nie sądziłem, że pasterz zjadł moje owce. Pretensja ma zupełnie inny charakter: dlaczego nie ochronił mojego stada, skoro twierdził, że jest w stanie to uczynić?
Todd White maluje przed nami obraz bezsilnego, ogrywanego niemiłosiernie Boga, który nie odpowiada za złe wydarzenia w naszym życiu, gdyż nie miał ich nigdy pod kontrolą. Czy w taki sposób uniewinnia Boga? Nie sądzę. Zamiast tego skazuje na los chełpliwego usługodawcy, który szybko okazuje się być przereklamowany. Bóg Todda White’a najwyraźniej nie potrafi zatrzymać złodzieja, nie posiada wystarczająco sprawnych systemów alarmowych, ani też sił szybkiego reagowania. Ten dobrotliwy, lecz ograniczony pasterz, nie zawsze potrafi dostrzec węża pełzającego w trawie oraz skutecznie przepędzić go pasterską laską. To jednak nie jego wina, gdyż nie ma wszystkiego pod kontrolą. Jest wspaniałomyślnie wszechdobrotliwy, ale nie wszechmocny. Powinienem być w nim do reszty zakochanym, gdyż stara się jak może i oddaje samego siebie na rzecz mojego dobra. Czyni wszystko, co w jego mocy, ale po prostu nie wszystko jest w jego mocy.
Bóg zbyt mały, by powstrzymać zło?
Wybacz, Todd! Bóg, którego przedstawiasz ma się do Boga Pisma Świętego jak zapałka do słońca. Może i pragnie niekiedy oświetlić sobą całe miasto, ale to nie jego wina, że nie potrafi – jest zbyt mały.
Bóg nie jest Bogiem dlatego, że ma wystarczające chęci. Bóg jest Bogiem również dlatego, że ma wystarczające możliwości. Kiedy dzieje się zło, odpowiedzią nie jest Bóg zbyt mały, aby powstrzymać diabła. Odpowiedzią jest Bóg zbyt wielki, aby zawsze to czynić. Bóg, który świadomie dopuszcza do istnienia zła, do dzikich harców diabła na polach historii, aby ostatecznie przekształcić je u końca czasów w zdumiewające dobro. Bóg, który godzi się na ziemskie dramaty swoich wiernych Józefów, aby pewnego dnia mogli oznajmić przed zastępami ciemności: wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dziś dzieje.
Tak się składa, że Bóg Pisma Świętego “czyni wszystko, co zechce” (Ps 115,3; 135,6), a kaznodziejskie obrazki, które sytuują go w roli dobrotliwego sprzymierzeńca, zaciskającego w bezsilności małe piąstki, wyrzucić należy na stos innych, bałwochwalczych wyobrażeń. Chrześcijaństwo zasadza się na pojęciu wszechmocy Boga w sposób całkowity i kluczowy – każda teoria, która wszechmoc tę ogranicza, niweczy boski status Stwórcy. Jeśli Bóg nie ma nad wszystkim kontroli, to wszystko może mieć kontrolę nad Bogiem. A czy wtedy można byłoby mówić jeszcze o boskości obiektu naszej czci?
Bóg nie powiedział: “Ja wypowiadam swój zamysł i spełnia się on, jeśli szatan mi akurat nie pokrzyżuje planów, a także dokonuję wszystkiego, co tylko mogę dokonać”. Powiedział: “Ja wypowiadam swój zamysł, i spełnia się on, i dokonuję wszystkiego, czego chcę”. (Iz 46,10) Życie człowieka nie jest zatem w rękach sprytnego węża, który – pozbawiony boskiej kontroli – wślizguje się do sypialni jego czcicieli. Czy to nie biblijny Job stwierdził, że w ręku Boga jest życie wszelkiego stworzenia i duch wszystkich ludzi? (Job 12,10) Dlaczego tak łatwo przychodzi nam ignorować jego historię? Czy to nie on wołał, gdy szatan dotknął go wrzodami, “zmiłujcie się, zmiłujcie się nade mną, wy, przyjaciele moi, bo ręka Boża mnie dotknęła”? (Job 19,21) Czy to nie on powiedział: “strzały wszechmocnego tkwią we mnie”? (Job 6,4) Najwyraźniej zabrakło wtedy objawienia, które Todd White otrzymał rzekomo od Boga. Wystarczyło przecież zrozumieć, że to nie ręka Boża i nie strzały wszechmocnego, a ręka i strzały diabła. Czy to nie rozwiązywałoby problemu? Dziwić może jedynie, że sam Bóg nie skorygował fatalnie błędnych opinii Joba (ba, zgodził się z nimi – Job 47,7-8!), a autor księgi w sposób zupełnie nieodpowiedzialny twierdzi, iż to “Pan zesłał na niego wszystkie nieszczęścia” (Job 42,11). Ale nie tylko on nie miał najwyraźniej objawienia, apostoł Jakub również. Jak można napisać bowiem: “jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo” (Jak 4,15), skoro Pan zawsze tego chce? Jak można zasugerować, że skoro ktoś nie przeżył, to Pan tego nie chciał? Podsumowując, albo Todd White ma rację, albo Izajasz, Job i Jakub. Osobiście przychylam się ku tej drugiej możliwości.
Właściciel nigdy nie jest złodziejem
Problemem człowieka, który obwinia Boga o śmierć swoich najbliższych nie jest – jak chciałby Todd White – złe zidentyfikowanie ostatecznego decydenta o sprawach życia i śmierci. Jest pełne pychy przeświadczenie, że odbierający życie Stwórca jest złodziejem, który zabija, niszczy i wytraca. W samym pojęciu “obwiniania” znajduje się “wina”, a więc konstrukt opisujący zachowania moralnie naganne. Bóg jednak nie jest złodziejem, gdy decyduje się przerwać nić czyjegoś życia, tak jak właściciel ogrodu nie jest złodziejem, gdy zrywa dla żony najpiękniejsze z rosnących w nim kwiatów.
Gdy spotkam się z człowiekiem, który gniewa się na Boga, nie powiem za Toddem White’em: “O człowiecze! To nie Bóg!” Wybiorę mądrą i pokorną teologię apostoła Pawła: “O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy powie twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił?” (Rzym 9,20) Gdy stanę przed bólem straty we własnym życiu, nie zamierzam mówić za Toddem White’em: “Pan dał, diabeł wziął. Niech będzie imię diabła przeklęte”. Chciałbym powiedzieć wraz z Jobem: “Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione”. (Job 1,23)
Kiedy Todd White nazywa przekonanie o Bożej kontroli nad wszystkim “twierdzą”, ma rację. Zdumiewa jednak, że stoi na zewnątrz, pragnąc burzyć jej mury w szlachetnej – jak mniemam – trosce o Bożą dobroć. Jeśli o mnie chodzi, ukrywam się wewnątrz. Suwerenność Bożą i Jego wszechmocne panowanie nad każdym fragmentem rzeczywistości, poczytuję sobie za jedyną gwarancję mojego bezpieczeństwa. Wierzę przy tym w Bożą dobroć również w tragicznych splotach ludzkich historii – czasami można jej dotknąć, w nadzwyczajnych odmianach losu. Niekiedy jednak widoczna jest wyłącznie oczyma wiary, przez łzy, gdy stoi się na wysokiej skale Bożych obietnic. Tak czy inaczej – dobry jest Pan, na wieki trwa łaska Jego.
Kazus Todda White’a powinien przypominać nam, że czasami możemy uczynić Bogu niedźwiedzią przysługę, próbując bronić jednej z Jego cech za pomocą marginalizacji innej. Jak już pisałem kiedyś, nie pozwólmy, aby nasze radykalne chrześcijaństwo było niczym innym niż chrześcijaństwem zredukowanym.
* Link do omawianego fragmentu wykładu: https://www.youtube.com/watch?v=IB-frjKy4yc