Dlaczego nie ubrałam się dziś na czarno?
Trzeci października 2016 roku został obwieszczony czarnym poniedziałkiem, dniem protestu i walki o „prawa kobiet”. Na portalach społecznościowych apelowano, by kobiety wzięły wolne z pracy, ubrały się na czarno i stanęły w „obronie swoich praw”.
Pojawiły się hasła typu: „moje ciało, mój wybór”, „kobiety mają prawo, by decydować” a przeróżne strony internetowe zapełniły się historiami „z życia wziętymi” oraz opiniami „specjalistów”, które miały poprzeć racje jednej lub drugiej strony.
Od kilku dni uważnie śledzę to, co dzieje się w mediach oraz na portalach społecznościowych i nasuwa mi się refleksja, którą świetnie oddają słowa Aleksandry Kwiecień zawarte w tekście „Zapomniane memento mori”: Jeśli zapomnimy o wieczności, stracimy punkt odniesienia dla teraźniejszości.
Współczesny świat nie chce pamiętać o wieczności. Wyparł ją ze swojej świadomości i zapomniał o niej, kiedy zanegował Boga jak Stwórcę. Skoro Bóg nie stworzył świata, skoro nie powołał do istnienia ludzi, to nie jest Władcą, który ustala prawo i rozlicza z jego przestrzegania. Jeśli nie ma Boga, nie ma nikogo, przed kim ludzkość jest odpowiedzialna za swoje czyny i ustalane prawa. Jeśli nie ma życia po śmierci, jeśli nie ma wieczności, jeśli nikt nie rozliczy nas z naszej wędrówki po ziemi, to każdy może robić to, co mu się podoba. Jeżeli nie ma suwerennego Władcy, który ustalił Prawo, to każdy ma swoje prawa i swoje prawdy. Problem polega jednak na tym, że w pewnym momencie te różne prawa i prawdy okazują się sprzeczne. Co wtedy? Do czego/kogo odwołają się wtedy ludzie? Czyż wtedy nie wygrają racje silniejszych, kosztem tych słabszych, bezbronnych?
Jeśli ludzie zanegują istnienie Boga – jako Stwórcy i Pana, który dał początek temu wszystkiemu, co znamy i przed którym każdy człowiek zda kiedyś sprawę – to za prawdę uznają to, co jest dla nich wygodne, za swoje prawa, to co zapewni im przyjemności. Każda sytuacja, która pozbawi ich komfortu i przyjemności, będzie poświęceniem, zamachem na ich wolność, barbarzyństwem, dyskryminacją ich praw. Kiedy negują Boga i Jego prawa, zaczynają być głusi i ślepi na drugiego człowieka… Nawet tego najmniejszego, niewinnego, bezbronnego, nienarodzonego…
Poszłam dzisiaj rano do pracy. Nie ubrałam się na czarno. Bóg – Twórca wszystkiego – jest Panem życia i śmierci. To On daje życie i je zabiera. To jest Jego suwerenne prawo. Wiem, na świecie jest wiele cierpienia. Słusznie zauważył Bartosz Sokół w tekście „Grzech, noworodki i ocalona radość”: Bóg ukarał człowieka z powodu grzechu, wpuszczając na spokojne wody ludzkiej egzystencji ból, pot, cierpienie i śmierć. Mylimy się jednak sądząc, że słuszny i sprawiedliwy gniew Boga był wszystkim, co ostało się z piękna ogrodu Eden. Potrzeba uważnego spojrzenia na spaloną ziemię, aby dostrzec, że boska dłoń rozsypała wokół ruin ziarna nadziei i zmartwychwstania. Nadzieją jest wieczność, w której nie będzie bólu, ludzkich tragedii, w której nie będę pamiętać teraźniejszego cierpienia. A teraz, tu na ziemi żyję z ufnością, że Bogu nigdy nic nie wymyka się spod kontroli. On, Stwórca i suwerenny Pan Wszechświata zostawił w Swoim Słowie obietnice, że jest wierny i niezmienny pomimo ciągle zmieniających się okoliczności życia. Cokolwiek się wydarzy, On jest ze mną i pomoże mi przez to przejść.