Dlaczego warto wierzyć w historyczne chrześcijaństwo?

“Wierzymy w historyczne chrześcijaństwo”, wieści już w pierwszym punkcie Manifest Ideowy NDJ. Taka deklaracja nie wydaje się jednak oczywista w XXI wieku. Żyjemy w dobie bezprecedensowego rozwoju technologicznego, który pozwolił społeczeństwom zachodnim osiągnąć poziom życia, o jakim nie śniło się naszym przodkom. Rozwój nauki pozwolił nam wniknąć w tajemnice natury, które wcześniej budziły zabobonny lęk. Liberalne demokracje wydają się, przynajmniej z pozoru, zapewniać zachodniemu światu względną stabilizację.

Można, a właściwie należy, powątpiewać w to, czy to wszystko daje nam podstawy do optymizmu i poczucia wyższości nad naszymi przodkami. Oświeceniowy optymizm względem postępu ludzkości został już zdruzgotany przez wydarzenia XX wieku, które ujawniły niezmienność upadłej natury człowieka. Pomimo tego postawy odrzucające wartość historii – a już historii chrześcijaństwa w szczególności – pozostają popularne.

Historia kościoła nie jest na ogół przedmiotem konferencji chrześcijańskich. Jesteśmy zapatrzeni raczej w przyszłość i wielkie rzeczy, które będziemy mogli w niej uczynić. Mówi się dużo o budowaniu królestwa oraz przebudzeniach. Osiągnięcie tej świetlanej przyszłości wymaga od kościoła zmian, które otrząsną go ze skostniałości. Czasem przedstawiane to jest nawet jako nowa reformacja – co jest jedną z niewielu analogii historycznych, które udało się zaprzęgnąć w służbę budowania posthistorycznego chrześcijaństwa. Kościół na miarę nowych czasów musi być koniecznie pozbawiony “kościelniactwa” i religijnego języka. Martwe formy historycznego chrześcijaństwa muszą zostać zastąpione bardziej adekwatnymi formami popkultury.

Jestem jednak głęboko przekonany, że nie nastąpił żaden kres historii. Formy wypracowane przez dwa milenia istnienia kościoła są wciąż odpowiednimi nośnikami znaczenia. Dorobek teologiczny historycznego chrześcijaństwa wciąż góruje nad wszystkim, co mamy dziś do powiedzenia. Jeżeli mamy budować przyszłość kościoła, to tylko w łączności z przeszłością. Nie należy oczywiście z tej przeszłości zrobić bożka i traktować ją bezkrytycznie. Straszliwą arogancją byłoby jednak odrzucenie jej dorobku. Poniżej chciałbym przedstawić osiem powodów, dla których potrzebujemy być zakorzenieni w historii chrześcijaństwa:

1. Chrześcijaństwo opiera się na wydarzeniu historycznym

Bez zmartwychwstania Chrystusa nie byłoby chrześcijaństwa. Apostoł Paweł pisze do Koryntian: “Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony; a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wasza wiara; wówczas też byliśmy fałszywymi świadkami Bożymi, bo świadczyliśmy o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził, skoro umarli nie bywają wzbudzeni.” (1 Kor 15:13-15 BW)

Możemy być zbawieni tylko dlatego, że w konkretnym momencie historii – kiedy Oktawian August ogłosił spis powszechny – Bóg postanowił stać się człowiekiem. Nasze grzechy zostały zmazane, ponieważ Chrystus poniósł je na krzyż skazany przez namiestnika Poncjusza Piłata. Nie przypadkiem Skład Apostolski, który ujmuje sedno naszej wiary, opowiada historię:

i w Jezusa Chrystusa,
Syna Jego Jedynego,
Pana naszego,
który się począł z Ducha Świętego.
Narodził się z Marii Panny,
umęczon pod Ponckim Piłatem,
ukrzyżowan, umarł i pogrzebion,
zstąpił do piekieł,
trzeciego dnia zmartwychwstał,
wstąpił na niebiosa,
siedzi po prawicy Boga, Ojca Wszechmogącego,
stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

2. Pismo Święte jest księgą historyczną

Nikt, kto czytał Pismo Święte, nie mógł nie zauważyć, jak dużą jego część stanowią księgi historyczne. Boże objawienie jest z natury historyczne i opowiada o dziejach ludzkości od stworzenia, przez upadek i odkupienie, aż po przyszły sąd i odnowienie stworzenia. Niepoślednią rolę zajmuje w tej opowieści historia ludu Bożego w Starym Testamencie. Już sam ten fakt powinien nas uwrażliwiać na to, że Boży plan realizuje się w historii. Pan chce, żebyśmy pamiętali o historii i umieli umieścić siebie samych na jej linii.

3. Zakorzenienie w historii jest wyrazem wspólnoty świętych

Kościół nie powstał wczoraj, ale dwa tysiące lat temu w swojej nowotestamentowej formie, a jako wspólnota świętych zaraz po tym, jak Bóg obiecał naszym prarodzicom zbawienie po upadku. Duch Święty nie przestał działać po okresie apostolskim, aby powrócić dopiero dzisiaj, ale wzbudzał wiarę w sercach kolejnych pokoleń przez wieki. Dlatego chrześcijaństwo musi być religią historyczną, która jest świadoma swojej ciągłości. Nie jesteśmy pierwszymi ludźmi, którzy mają relację z Jezusem. Przed nami mieli ją m. in. ojcowie kościoła, średniowieczni mnisi reewangelizujący Europę, reformatorzy z XVI wieku, purytanie, założyciele nowożytnego ruchu misyjnego oraz ci chrześcijanie, którzy stanęli w opozycji do totalitaryzmów XX wieku.

4. Ugruntowanie w historii uodparnia na zmienne wiatry czasów

Kościołem – podobnie jak całą kulturą – wstrząsają co jakiś czas nowe prądy i mody. Budzą one wiele emocji i podziałów, ale z czasem przemijają i ustępują miejsca nowym fascynacjom. Zachowanie świadomości historii pozwala odróżnić to, co ma w chrześcijaństwie trwałą wartość, od przemijających trendów. Pozwala zachować dystans do nowych sposobów budowania kościoła, które mają rzekomo zapewnić mu cudowny wzrost. Pomaga ono też nie popaść w desperację w obliczu problemów współczesnego kościoła. Przeszedł on już przez niejedną burzę i znajdował się nawet w gorszym stanie, niż dziś. A jednak Chrystus wciąż go buduje swoim Słowem i Duchem, na przekór zmiennym wichrom historii.

5. Historyczne formy są sprawdzone przez wieki

W odróżnieniu od nowinek liturgicznych oraz teologicznych, historyczne formy funkcjonowania kościoła są sprawdzone przez wieki. Nie znaczy to oczywiście, że nie podlegają rewizji w świetle Słowa Bożego. Nie należy ich jednak rewidować pochopnie. Dzisiejsi ludzie wcale nie różnią się tak diametralnie od swoich przodków. Wciąż mają upadłą naturę i wciąż potrzebują działania Ducha Świętego poprzez Słowo Boże oraz sakramenty, żeby móc zostać zbawionymi przez wiarę. Nie zdezaktualizowało się też biblijne nauczenie w kwestii organizacji kościoła oraz uwielbienia, które podoba się Panu. Historyczne formy – chociaż nie są na pewno doskonałe – są przejawem wielu wieków doświadczeń w realizowaniu biblijnych prawd na temat funkcjonowania kościoła. Oczywiście nowe czasy wymagają czasem dostosowania nieco form, ale stałość ludzkiej natury i niezmienność biblijnego nauczania na temat kościoła każą wątpić, by te zmiany musiały być radykalne.

6. Historia kościoła obfituje w głębokich myślicieli

C.S. Lewis pisał o “chronologicznym snobizmie”, który sprawia, że ludzie wyobrażają sobie swoich przodków jako mniej inteligentnych. W rzeczywistości jednak wszelki postęp naszej wiedzy jest możliwy tylko dlatego, że stoimy na ramionach gigantów. Nie inaczej jest z myślą chrześcijańską. Jeżeli współcześni teologowie mają dużo do zaoferowania, to tylko dlatego, że stoją na ramionach pierwszych apologetów, Ojców Kapadockich, Atanazego, Augustyna, Bedy Czcigodnego, Anzelma, Tomasza z Akwinu, Wiklefa, Lutra, Melanchtona, Zwingliego, Kalwina, Zachariasza Ursyna, Johna Owena, Francisa Turrettiniego, Hermana Bavincka, Charlesa Hodge’a oraz Dietricha Bonhoeffera (by wymienić jedynie niektórych ze znakomitych teologów z przeszłości). Odcinając się od przeszłości, pozbawiamy się niesłychanego bogactwa myśli chrześcijańskiej.

7. Tradycja dostarcza nam wskazówek w interpretacji Biblii

Chociaż jako protestant wierzę w sola Scriptura (tylko Pismo), to na pewno nie w nuda Scriptura (samo Pismo). Pismo Święte jest jedynym nieomylnym i najwyższym autorytetem w sprawach wiary, ale nie jest jedynym autorytetem w sprawach wiary. Odrzucam nieomylną tradycję, ale nie tradycję w ogóle.

Próby odczytywania Pisma Świętego w hermeneutycznej próżni są nie tylko naiwne (wszyscy przynosimy do lektury jakieś uprzednie przekonania), ale i skrajnie niebezpieczne. Czytając Biblię w oderwaniu od krytycznego dialogu z całą tradycją chrześcijańską, podążamy wprost ku rozmaitym herezjom. Historia daje nam świadomość, że nie jesteśmy pierwszymi, którzy próbowali zrozumieć Biblię. Pewne problemy były już obficie dyskutowane w historii kościoła i nie musimy “wymyślać koła na nowo”.

8. Znajomość historii chroni przed błędami przeszłości

Historia nie jest jednak jedynie źródłem pozytywnych wzorców, ale i bolesnych lekcji. Pokazuje na przykład, że upolitycznienie chrześcijaństwa często kończy się tragicznie (wyprawami krzyżowymi, wojnami religijnymi i prześladowaniami innych wyznań). Przestrzega nas przed założeniem, że urodzenie się w chrześcijańskiej rodzinie i społeczeństwie jest jednoznaczne z posiadaniem zbawczej wiary. Pokazuje niebezpieczeństwa klerykalizmu i wywyższania się duchownych nad wiernymi, ale także populistycznego antyklerykalizmu oraz antyintelektualizmu, który odrzuca staranne przygotowanie do posługi nauczania w kościele.

Powody można by z pewnością jeszcze mnożyć. Chrześcijaństwo nie może nie być religią historyczną, to znaczy zakorzenioną w przeszłości oraz budującą swoją teraźniejszość i przyszłość w dialogu z nią. Oczywiście nie jest to rozmowa bezkrytyczna. Reformacja była potrzebna, podobnie jak wiele innych przebudzeń i odnów duchowych. Ludzkie formy i tradycje muszą być zawsze poddane autorytetowi Słowa Bożego. Jednak w dialogu z chrześcijanami minionych wieków niejednokrotnie musimy przyjąć postawę pokornych uczniów oraz naśladowców.

  • 81 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Doktorant biblistyki na Uniwersytecie Oksfordzkim. Absolwent biblistyki na Uniwersytecie w Cambridge, teologii w Canadian Reformed Theological Seminary i hebraistyki w ramach MISH na Uniwersytecie Warszawskim. Miłośnik dobrej książki i dobrej kawy. Członek Kościoła Ewangelicko-Prezbiteriańskiego.