W chrześcijaństwie nie chodzi o fajność
Wszystkie te wysiłki, żeby uczynić chrześcijaństwo fajnym, rozbijają się w moich oczach o jeden zasadniczy problem… chrześcijaństwo nie jest fajne. Można je oczywiście tak przyciąć, nagiąć i dopchnąć kolanem, żeby zmieściło się w ciasnych ramach fajności. Można zamalować niewygodne fragmenty grubą warstwą farby, albo zakryć kotarą i odsłaniać tylko wtajemniczonym. Ale na końcu okaże się, że powstała w taki sposób wersja wiary jest głęboko niesatysfakcjonująca i zostawia nas z pragnieniem czegoś więcej, co naprawdę odpowiada na najgłębsze potrzeby ludzkiego serca.