Rozważania o Wielkim Tygodniu

Wielki Tydzień to dobra okazja, by ponownie przyjrzeć się tak dobrze znanym nam historiom ewangelicznym. Co ciekawego mogą nam pokazać? Zachęcam do zapoznania się z garścią biblijnych rozważań odnoszących się do dni od środy do niedzieli; pomyślmy jeszcze raz o najważniejszych dniach w życiu Jezusa!

Wielka Środa

“Wtedy odszedł jeden z Dwunastu, którego zwano Judasz Iskariota, do arcykapłanów i rzekł: Co mi chcecie dać, a ja go wam wydam? Oni zaś wypłacili mu trzydzieści srebrników. I odtąd szukał sposobności, aby Go wydać” Ewangelia Mateusza 26, 14-16

Istnieją tylko dwa światy, w których możemy żyć.

Pierwszy to ten, w którym wszystko jest kwestią ceny. W nim wybrzmiewa pytanie; “Co mi chcecie dać, a ja Go wam wydam?”.

Drugi to ten, w którym wszystko jest kwestią zasad. Tutaj pytanie brzmi inaczej; “Co jest prawdą i dobrem, którymi mogę żyć?”.

Pierwszy sprzedaje Chrystusa, drugi nabywa Go. Pierwszy zwraca się ku doraźnemu zyskowi, a drugi wie, że diabeł nie daje więcej niż Bóg. Jedynie szybciej.

Wielki Czwartek

“Wówczas Jezus rzekł do nich: Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce ze stada. Lecz gdy powstanę, udam się przed wami do Galilei” Ewangelia Mateusza 26, 31-32

W przeddzień swojej śmierci, Jezus wiedział kto zawiedzie. Oczyma natchnionymi przez Ducha Świętego widział rozpierzchających się uczniów, kłamiącego w przerażeniu Piotra i nienawistny tłum wołający “Ukrzyżuj!”.

Ich upadek nie zaskoczył Go i nie zniechęcił. Mało tego; ta właśnie grzeszność, która sprawiała, że ludzkie uszy tak łatwo gubiły dźwięk Bożych słów a patrzące Nań oczy zachodziły mgłą, była przyczyną, dla której Chrystus przyszedł na świat. By zmierzyć się z nią – i ją zwyciężyć. A potem spotkać się z odkupionymi winowajcami w Galilei.

Dlatego i Ty nie wpadaj w rozpacz, gdy “tej nocy” po raz kolejny zawiedziesz. On widział Twój grzech już wcześniej i oddał zań życie. Wyjdziesz Mu na spotkanie z wyznaniem win i wiary?

Wielki Piątek

“A pewien człowiek, zwany Barabasz, był wówczas więziony wraz z buntownikami, którzy podczas rozruchów popełnili zabójstwo. I wystąpił lud, i począł prosić o to, co im zawsze czynił. Piłat zaś odpowiedział im, mówiąc: Czy chcecie, abym wam wypuścił króla żydowskiego? Wiedział bowiem, że arcykapłani wydali go z zawiści. Ale arcykapłani podburzyli lud, aby im raczej wypuścił Barabasza. Na to Piłat, odpowiadając ponownie, rzekł im: Cóż więc mam uczynić z tym, którego nazywacie królem żydowskim? A oni znowu zawołali: Ukrzyżuj go! A Piłat rzekł do nich: Cóż więc złego uczynił? Ale oni krzyczeli tym głośniej: Ukrzyżuj go! Wtedy Piłat, chcąc zadowolić lud, wypuścił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie” Ewangelia Marka 15, 7-15

Dwóch ludzi stanęło przed ludzkim trybunałem, i dwóch ludzi stanęło także przed Bożym. Pierwszy był niewinny, drugi to przestępca. Pierwszy nie powinien odpowiadać przed żadnym z sądów. Drugiemu pozostało jedynie czekać na słuszny wyrok. Posłuszny i buntownik. Dawca życia i ten, który odbierał życie. Jezus i Barabasz. Skąd wziął się tam zatem Chrystus?

Powodem był właśnie Barabasz. W tamtym gorącym dniu Święta Paschy, ludzka oraz Boża sprawiedliwość domagały się krwi; grzesznik musiał umrzeć. Dla Barabasza nie było innego ratunku, jak tylko postawiony obok niego w niepojętym zrządzeniu Opatrzności cichy Sługa Pański, na którym skrupiło się wszystko co złe.

I tak, gdy po uliczkach Świętego Miasta rozeszło się już echo ostatecznego wyroku Piłata, a obciążony krzyżem Zbawiciel przemierzał Via Dolorosa, zdążając w stronę Golgoty pośród drwin i razów, wokół Barabasza wreszcie zapanowała cisza. Niemożliwe zaistniało; był ponownie wolny.

W Barabaszu zawieramy się wszyscy; grzesznicy wypuszczeni na wolność sprzed trybunału Boga. Cenę naszego uwolnienia zapłacił Jezus. Zlekceważymy tak wielkie zbawienie (Hebr 2,3) czy może zaczniemy żyć, dla Tego który je dał?

Wielka Sobota

“A to czyńcie, wiedząc, że już czas, że już nadeszła pora, abyście się snu obudzili, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy. Noc przeminęła, a dzień się przybliżył” List do Rzymian 13, 11-12

Wielka Sobota to dzień oczekiwania, oddzielający zwycięstwo posłuszeństwa od zwycięstwa chwały. Podczas gdy na ziemi grób Chrystusa pozostawał zamknięty, a uczniowie oraz Maria Magdalena z niewiastami odpoczywali zgodnie z przykazaniem, sam Zbawiciel zstąpił do otchłani, by odebrać diabłu “klucze śmierci i piekła” (Obj 1,18) oraz zabrać do Nieba wszystkich sprawiedliwych Starego Testamentu, oczekujących do tego dnia razem z królem Dawidem aż “Bóg wyzwoli duszę moją z krainy umarłych, ponieważ weźmie mnie do siebie” (Ps 49, 16).

W pewnym sensie, historia życia Jezusa jest tutaj analogiczna do historii całego Kościoła. Chrześcijanie również żyją w trakcie “Wielkiej Soboty” – już po spotkaniu z Ukrzyżowanym w chwili nawrócenia, już po własnej śmierci dla grzechu, ale wciąż jeszcze przed ostatecznym zwycięstwem. Nie doszliśmy do “Niedzieli Zmartwychwstania”, kiedy zostaniemy na wzór Chrystusa przemienieni do nowego chwalebnego życia. Wezwanie Apostoła Pawła do duchowej pobudki, podkreślające odejście zła do przeszłości i zbliżającą się przyszłość wiecznego Dnia; oto rzeczywistość Wielkiej Soboty.

Tak jak Zbawiciel zaś ten dzień spędził na plądrowaniu piekła, tak i Kościół w czasie swojego pielgrzymowania, swojej “Wielkiej Soboty”, ma jedno zadanie, będące jednocześnie obietnicą; “Zbuduję Kościół mój, i bramy piekielne nie przemogą go” (Mt 16, 18). Naśladowcy Chrystusa również pustoszą królestwo szatana.

On nie powstrzymał naszego Pana od uratowania dusz. Nie powstrzyma także walczącego o zbawienie ludzi Kościoła.

Niedziela Zmartwychwstania

“Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie! Gdzież jest, o śmierci, zwycięstwo twoje? Gdzież jest, o śmierci, żądło Twoje?” I List do Koryntian 15, 54-55

Bez Niedzieli Zmartwychwstania, nad doczesnością nadal unosiłby się czarny obłok skończoności, mroczna atmosfera śmierci. Wszystkie nasze czyny, marzenia, osiągnięcia, porażki i zwycięstwa, grzechy i zasługi spowijałaby nicość. Żylibyśmy w świecie rządzonym przez nieubłaganą królową o imieniu Entropia, a zasadą wszechrzeczy byłaby Śmierć Cieplna. Wszystko co istnieje, osuwałoby się w niebyt.

Dlatego właśnie, Zmartwychwstanie Chrystusa to punkt zwrotny w historii. Skutki ludzko-diabelskiej rewolucji rozpętanej w Ogrodzie Eden zostały odwrócone dzięki Bożo-człowieczej kontrrewolucji w ogrodzie pod Jerozolimą; śmierć oddała pole! Nie jest już ostateczną rzeczywistością i końcem życia; to Życie stało się końcem śmierci!

Oto powód do radości; potężny snop światła przebił czarną chmurę pustki, oświetlając świat swoim blaskiem. Dzięki temu światłu, możemy cieszyć się wielką radością i nadzieją. Śmierć nie jest bowiem ślepą uliczką, w którą zapędził nas los, ale bramą, za którą czeka Bóg. I nowe życie.

Wesołych Świąt!

  • 35 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Filip Łapiński - finiszujący student psychologii i socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Członek zboru stołecznego Kościoła Zielonoświątkowego w Warszawie. Blisko 12-letnia podróż na drogach wiary w Chrystusa jest największą przygodą jego życia. Uwielbia czytać i próbuje pisać. Pracuje jako sekretarz redakcji naukowego czasopisma.