Niedawno w komentarzach do artykułu Bartosza Sokoła pt. “Księga Hioba i złudzenia K. E. Hagina” wywiązała się dyskusja na temat postaci Hioba. Nie pierwszy już raz – niestety – zetknąłem się w niej z próbą zakwestionowania pobożności tej postaci. W różnych kontekstach powiada się, że Hiob „nie był nawrócony”, „przejawiał jedynie (zewnętrzną) pobożność”, „nie znał  naprawdę Boga”. Uważam, że jest to interpretacja zupełnie niesłuszna, sprzeczna z głównym przesłaniem księgi – co postaram się pokazać w niniejszym tekście.

Kompozycja literacka Księgi Hioba

Aby zrozumieć dobrze Księgę Hioba należy zdać sobie sprawę z jej złożonej struktury literackiej. Rozpoczyna się ona i kończy fragmentami epickimi, które dostarczają czytelnikowi informacji z tła koniecznych dla właściwej oceny postaci i wydarzeń. Czytelnik już na samym początku utworu dowiaduje się jakiego rodzaju człowiekiem jest Hiob oraz jaka jest prawdziwa przyczyna jego cierpienia. Epilog z kolei jest potwierdzeniem rozwiązania konfliktu, które ma miejsce w mowach Boga.

Pomiędzy tymi fragmentami epickimi znajdują się trzy cykle mów Hioba i jego przyjaciół (Hi 4-14, 15-21 oraz 22-31). Rozmówcy na przemian usiłują przekonać Hioba, że jego cierpienie dowodzi obecności grzechu w jego życiu i stanowi karę za niego. Mowy w ostatnim cyklu są wyraźnie krótsze niż w poprzednich, co wskazuje, że przyjaciołom Hioba wyczerpały się już argumenty wobec niezłomnego przekonania bohatera, że nie popełnił nic za co mógłby być w ten sposób ukarany. 

Oddzielnym elementem struktury Księgi Hioba są cztery mowy Elihu – ich interpretacja budzi wiele kontrowersji wśród egzegetów. Już sam fakt, że wypowiada on cztery przemówienia wyróżnia jego postać – każdy z pozostałych przyjaciół przemawia trzykrotnie, raz w każdym cyklu. Ponadto Bóg nie odnosi się wcale do Elihu w swojej odpowiedzi, co może być odczytane na różne sposoby. Niektórzy sugerują, że oznacza to milczącą aprobatę dla zawartych w tych mowach treści. Inni wręcz przeciwnie dowodzą, że jest to oznaka lekceważenia dla pychy młodego człowieka, który powtórzył tylko błędy starszych przyjaciół1. Niezależnie od oceny milczenia Boga w stosunku do Elihu, trudno byłoby utrzymać tezę, że jego mowa jest zgodna z Bożą odpowiedzią na problem Hioba. Owszem – wprowadza kilka nowych wątków: m. in. w przeciwieństwie do trzech przyjaciół wiąże sprowadzanie przez Boga cierpienia na człowieka z jego miłosierdziem oraz karceniem w celu zawrócenia ze złej drogi, a nie jedynie z gniewem i oddaniem sprawiedliwości za złe uczynki. Jednak jednocześnie powtarza ich tezę, że Hiob zgrzeszył i spotykają go konsekwencje (Hi 34,11.25-27.37). Fałszywie przedstawia też twierdzenia Hioba na swój własny temat – podczas gdy Hiob twierdził, że żył pobożnie i nie zasłużył na taką karę, Elihu przypisuje mu (Hi 33,8-11) roszczenia do absolutnej bezgrzeszności. Sądzę, że w ostatecznym rozrachunku Elihu myli się podobnie jak jego przedmówcy, chociaż niektóre z wątków przez niego wprowadzonych (w szczególności Bożej suwerenności) będą wykorzystane przez Boga we właściwej odpowiedzi.

Czy Hiob potrzebował nawrócenia?

Jak wspomniałem spotykam się czasem z twierdzeniem, że Księga Hioba jest w gruncie rzeczy opowieścią o nawróceniu. Hiob jest przedstawiany jako postać „zewnętrzne pobożna” i „religijna”, jednak nie narodzona na nowo i nie posiadająca prawdziwej wiary. Dopiero jego końcowe wyznanie utożsamiane jest z aktem prawdziwego nawrócenia:

Słuchaj, proszę. I ja chcę mówić; będę cię pytał, a Ty racz mię pouczyć! Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. Przeto odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele. (Hi 42:4-6 BW)

Czy jednak rzeczywiście taka interpretacja jest słuszna? Zanim poszukamy odpowiedzi na to pytanie, należy wpierw wyjaśnić jedną kwestię – nie należy oczekiwać, że Stary Testament będzie posługiwał się tymi samymi kategoriami w celu opisania relacji człowieka z Bogiem, tym mniej, że będzie posługiwał się pojęciami jakich używają chrześcijanie dziś. Naiwnością byłoby oczekiwać, że prawdziwie wierzący bohater będzie opisany jako „narodzony na nowo” lub „nawrócony”. Stary Testament nie kładzie też takiego nacisku jak Nowy na słowo „wiara” (jakkolwiek pobożność starotestamentowa zakłada zaufanie i wiarę wobec Boga w równym stopniu jak nowotestamentowa). Jednocześnie księgi Starego Testamentu mają swoje własne sposoby na pokazywanie ludzi idących za Bogiem oraz tych, którzy Go odrzucają. 

Jak wspominałem wcześniej prolog do księgi dostarcza czytelnikowi informacji z tła potrzebnych do zrozumienia utworu. Już w pierwszym wersie narrator dokonuje prezentacji bohatera zwracając szczególną uwagę na jego charakter:

Był mąż w ziemi Uz imieniem Job; a mąż ten był nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego. (Hi 1:1 BW)

Hiob zostaje opisany za pomocą dwóch par przymiotników: po pierwsze określony zostaje jako nienaganny i prawy.

Ta sama para słów pojawia się w Psalmie 37,37:

Widziałem okrutnego bezbożnika, Rozpierającego się jak cedr Libanu. Ale przeminął i nie ma go, Szukałem go, ale nie można było go znaleźć. Przeto wzoruj się na niewinnym i popatrz na prawego, Bo przyszłość należy do męża pokoju. (Ps 37:5-7 BW, wyróżnienie moje)

Tutaj jest ona użyta aby opisać grupę ludzi pobożnych w opozycji do bezbożnych, jest zatem określeniem wierzących Starego Testamentu. Samo słowo nienaganny, jak zauważa w swoim komentarzu John Hartley, często opisuje zwierzę ofiarne jako „nienaganne i bez skazy”, ale kiedy jest używane w kontekście człowieka oznacza raczej jego osobistą prawość, nie doskonałość rozumianą jako całkowity brak grzechu (Joz 24,14; Sdz 9,16.19)2.

Kolejna para słów podkreśla – jak zauważa wspomniany komentator – wiarę Hioba3! Zwrot „bojący się Boga” jest bardzo częstą w Starym Testamencie formą opisywania prawdziwego podążania za Panem. Można by podać bardzo wiele tego przykładów (Rdz 42,18; 2 Krl 4,1; Ps 22,23, Jon 1,9 i in.), jednak jak sądzę wystarczy jeden:

I rzekł: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic, bo teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego. (Rdz 22:12 BW)

Abraham przeszedł wielką próbę wiary – nie bał się ofiarować swojego syna Izaaka, ufny w Bożą obietnicę. Anioł Pański uznaje to właśnie mówiąc, że Abraham pokazał, iż boi się Boga!

Wobec tak jednoznacznego określenia bohatera przez narratora doprawdy nie sposób żywić wątpliwości co do jego wiary. Jeśli jednak ktoś jeszcze jakieś ma, rozwiać je powinien fakt, że Bóg chwali się Hiobem przed Szatanem i demonstruje wyraźnie, że ma w nim upodobanie. Jak zaś poucza nas autor Listu do Hebrajczyków (Hbr 11,6) bez wiary nie można podobać się Bogu. 

Chciałbym odnieść się do jeszcze jednego nieporozumienia związanego z interpretacją postaci Hioba jako „niewierzącego” – zwykle zakłada ona wyraźne rozróżnienie na „pustą religijność” wartościowaną negatywnie oraz „prawdziwą wiarę”. Jednak należy zwrócić uwagę na to, że w kontekstach biblijnych pusta religijność zwykle oznacza hipokryzję, zewnętrzne przejawianie pobożności za którym nie idzie szczere posłuszeństwo Bogu. Pan Jezus piętnuje u faryzeuszy to, że ich zewnętrzna pobożność jest w swojej istocie nieszczera, ponieważ stanowi jedynie pozory dla ich niemoralnego życia. Jednak w przypadku Hioba zupełnie nic nie wskazuje na to, że jego postępowanie jest nieszczere lub wyłącznie na pokaz. Sugerowana opozycja pomiędzy „prawdziwą wiarą” a „pustą religijnością” jest więc pewną nowością w stosunku do opozycji stosowanych przez autorów biblijnych – wartościuje bowiem pobożność negatywnie nie z powodu jej nieszczerości lub związanej z nią hipokryzji, ale pomimo jej wyraźnej szczerości.

Prawdziwy problem – kto jest mądry?

Skoro więc wiara Hioba pozostaje poza wszelką wątpliwością i księga w żaden sposób nie może być jego historią nawrócenia, o czym tak naprawdę jest ten utwór? Podstawowym jego problemem jest kwestia niezawinionego cierpienia. Czytelnik zostaje wprowadzony w prawdziwą przyczynę cierpienia Hioba (to jest próbę, na którą Bóg pozwala wystawić go Szatanowi), jednak bohaterowie są jej nieświadomi. Trzej przyjaciele Hioba reprezentują tradycyjną mądrość, która wiąże cierpienie z Bożą karą za grzechy. W ich mniemaniu cierpienie jest niechybnym dowodem grzechu, za który Hiob został ukarany. Hiob nie znając przyczyny swojego cierpienia uparcie twierdzi jednak, że żył w konsekwentnie pobożny sposób i nie może być ono karą za jego grzech. Pogłębiające się cierpienie prowadzi go jednak w końcu do kwestionowania Bożej sprawiedliwości.

Jak zauważają Raymond Dillard i Tremper Longman[4] w centrum księgi jest w istocie pytanie Kto jest mądry? Wszyscy bohaterowie próbują dowieść swojej mądrości, jednak nie są w stanie wyjaśnić prawdziwej przyczyny cierpienia Hioba. W końcu interweniuje sam Bóg – nie po to jednak aby zdradzić Hiobowi tajemnicę jego cierpienia, ale raczej żeby wykazać że jedynie On sam jest mądry. Bóg nie musi się z niczego tłumaczyć, człowiek ze swoimi ograniczeniami i brakiem mądrości nie powinien kwestionować jego sprawiedliwości, ani tym bardziej na podstawie cierpienia wyrokować o domniemanym grzechu bliźniego.

Nie ma łatwych odpowiedzi! 

Podsumowując ten tekst chciałbym podkreślić, że Księga Hioba w żadnym razie nie może być opowieścią o nawróceniu. Główny bohater jest opisany jako prawdziwie wierzący w sposób zupełnie jednoznaczny i nie pozostawiający cienia wątpliwości. Nie należy bagatelizować jego skruchy wobec odpowiedzi Boga, jednak trudno dopatrywać się w niej początku jego „prawdziwej wiary”. 

Prawdziwym problemem księgi jest natomiast ograniczona przydatność ludzkiej mądrości w poszukiwaniu odpowiedzi na kwestię cierpienia. Pan Bóg jest zupełnie suwerenny i ma pełną kontrolę nad tym co nas spotyka, tak dobrym jak i złym. Czasem cierpienie może być oczywiście karą za grzech, innym razem może być próbą naszej wiary. Cierpienie może służyć objawieniu Bożej chwały – jak ślepota w dziewiątym rozdziale Ewangelii Jana. Często też (może wręcz na ogół!) nie znamy zupełnie przyczyny i sensu naszego cierpienia, nie powinno to nas jednak skłaniać do zwątpienia w Bożą dobroć i sprawiedliwość.


  1. Tego zdania był na przykład James Barr, podzielają je też Raymond Dillard i Tremper Longman, An Introduction to the New Testament, Zondervan, Grand Rapids 2006, s. 230.
  2. John Hartley, The Book of Job, Grand Rapids, Eerdmans 1988, s. 67.
  3. Tamże.
  • 79 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Doktorant biblistyki na Uniwersytecie Oksfordzkim. Absolwent biblistyki na Uniwersytecie w Cambridge, teologii w Canadian Reformed Theological Seminary i hebraistyki w ramach MISH na Uniwersytecie Warszawskim. Miłośnik dobrej książki i dobrej kawy. Członek Kościoła Ewangelicko-Prezbiteriańskiego.