Dionizy z Aleksandrii o zarazie

Trwająca obecnie pandemia może okazać się jednym z ważniejszych wydarzeń pierwszej połowy XXI wieku. Zapewne ekonomiczne reperkusje globalnego zastoju pozostaną z nami na długo. Można spekulować, jak ta sytuacja wpłynie na politykę wewnętrzną poszczególnych państw, relacje międzynarodowe oraz globalizację. Całkiem możliwe, że zmieni się też charakter edukacji oraz nasze podejście do pracy zdalnej. Świat po pandemii nie będzie już taki sam. Ale chociaż pod pewnymi względami mamy do czynienia z nową sytuacją, to jednocześnie epidemie nie są żadną nowością w historii. Warto zatem przyjrzeć się, w jaki sposób na zarazy reagowali chrześcijanie w przeszłości. Bardzo pouczający w tym kontekście jest list biskupa Dionizego z Aleksandrii z okazji zarazy, która nawiedziła Cesarstwo Rzymskie w drugiej połowie III wieku:

Do tego trochę niżej takie dodaje słowa: „Bracia po większej części w uniesieniu miłości i życzliwości braterskiej nie oszczędzali siebie i żyli jedni dla drugich, odwiedzali chorych, na nic nie zważając, bez wytchnienia im służyli, pielęgnowali ich w Chrystusie, i razem z nimi z wielką radością życie swe oddawali. Od innych wchłaniali w siebie zarazki cierpienia i choroby nabawiali się od bliźnich, a bóle ich chętnie brali na siebie. Było istotnie wielu takich, którzy pielęgnowali i krzepili drugich, i sami pomarli, bo ich śmierć przenieśli na siebie, i w ten sposób znane owo słowo, które dotychczas uchodziło za proste wyrażenie uprzejmości, czynem naonczas spełnili, bo odchodzili od nich jako „ich sługi najniższe”. Najlepsi z pośród braci naszych w ten sposób życie swe zakończyli, szereg kapłanów [prezbiterów – FS] i diakonów oraz najznakomitszych mężów z pośród ludu. Taka śmierć, jako owoc wielkiej pobożności i silnej wiary w niczem, jak się zdaje, nie ustępuje przed męczeństwem. (…) U pogan zaś było zgoła inaczej. Tych, którzy w chorobę popadli, odtrącali od siebie i uciekali od swoich najdroższych. Wyrzucali na ulicę konających i zwłoki pozostawiali niepogrzebane. Unikali styczności ze śmiercią i zbliżania się do niej, lecz mimo wszystkich środków ujść przed nią nie było rzeczą łatwą”1.

Szczególnie uderzające w relacji Dionizego są dwie rzeczy, które cechowały jego zdaniem wierzących w III wieku: brak strachu przed śmiercią oraz ofiarna miłość, którą wykazywali się pielęgnując chorych. Naturalnie jest to tekst chrześcijański, należy brać więc pewną poprawkę na oczywiste sympatie autora. Jednak postawa wierzących, którą odmalowuje, doskonale wpisuje się w charakter nadziei, którą mamy w Chrystusie. Z perspektywy wiary śmierć nie jest ostatecznym końcem. Nadzieja zmartwychwstania pozwala zachować pogodę ducha także w sytuacjach, kiedy widmo śmierci jawi się nam o wiele bardziej realnie niż na co dzień. Ponadto ofiarna miłość, o której pisze Dionizy, odzwierciedla doświadczenie miłości Chrystusa, które leży u podstaw chrześcijaństwa. Jezus Chrystus przyjął śmierć za nas, aby nas wybawić od choroby grzechu. Dlatego ci, którzy otrzymali taki dar, byli skłonni narazić swoje własne życie, aby ratować innych od daleko mniej groźnych chorób ciała.

Oczywiście postawy chrześcijan z III wieku nie da się skopiować dzisiaj. Żyjemy w innym świecie, który inaczej radzi sobie z zagrożeniami epidemicznymi. Dla większości z nas troska o bliźnich będzie oznaczała raczej zostanie w domu, aby nie roznosić wirusa, a nie wizytę u chorych. Warto jednak pamiętać, że nasze doświadczenie epidemii nie jest pierwsze w historii (i na pewno nie jest ostatnie). Od wierzących z III wieku możemy się uczyć ufności, którą dawała im nadzieja zmartwychwstania oraz postawy ofiarnej miłości do bliźnich, chociaż ta będzie musiała przybierać dziś inne formy niż starożytności. 


  1. Euzebiusz z Cezarei, Historia kościelna 7..22.7-8, 10. Tłum. pod red. J Sajdaka.
  • 79 Wpisów
  • 0 Komentarzy
Doktorant biblistyki na Uniwersytecie Oksfordzkim. Absolwent biblistyki na Uniwersytecie w Cambridge, teologii w Canadian Reformed Theological Seminary i hebraistyki w ramach MISH na Uniwersytecie Warszawskim. Miłośnik dobrej książki i dobrej kawy. Członek Kościoła Ewangelicko-Prezbiteriańskiego.